Dobre wieści – Sega już szykuje się do premiery Valkyria Chronicles 4. Złe wieści: zgodnie z tradycją robi to w najgorszym możliwym momencie. 25 września tego roku, pomiędzy ukazaniem się Spider-Mana, Dragon Quest XI, FIFY 19, Forza Horizon 4 i Assassin’s Creed Odyssey będzie można jednak spróbować tej mocno wyczekiwanej pozycji. Tzn. mocno wyczekiwanej przez osoby wciąż zakochane w jej pierwszej części, które jeszcze będą o niej pamiętać.
Pewnie zbierze się takich graczy kilka tysięcy (szczerze, sam będę zbyt zajęty Shenmue i Yakuzą Kiwami 2, by wtedy po to sięgnąć), resztka poczeka na przeceny, a świat nawet nie mrugnie okiem w kierunku Valkyria Chronicles 4. Dlatego, choćby na chwilę warto przekazać malutką cząstkę swej uwagi temu tytułowi. To nie jego wina, że wydaje go Sega. Po obejrzeniu filmu, który będzie wprowadzał do gry żałuję zresztą, że nie jest dostępny już, teraz. W środku lata naprawdę mógłby zwrócić na siebie uwagę – zwłaszcza tych, którym chęć na japońszczyznę przywróciła premiera Octopath Traveler (a takich wesołków, nie posiadających Switcha jest bardzo dużo):
Samo VC4 zapowiada się na powrót do wielkiej formy i na świetny kawałek strategii wojennej z oryginalnym scenariuszem. Warto też zauważyć, że seria w końcu zawita na wszystkich platformach: na PC, PS4, XOne i Switchu. Może to choć trochę podratuje wyniki sprzedaży wynikające z marnej świadomości marki na świecie, oraz fatalnej daty premiery. Sam w to jednak nie wierzę.
PS Szykowana jest także wersja pierwszego VC na Switcha, w Japonii ukaże się tego samego dnia co czwarta część gry.
cascad