Najlepszą wiadomością grudnia, mocno przegapioną przez większość mediów, jest to, że Gekido Advance: Kintaro’s Revenge pojawi się na Switchu. Skoro pierwszy tytuł z Game Boya Advance trafi na Pstryka, to znaczy że dla innych także droga jest otwarta. Bez czekania na otwarcie Virtual Console, dostaniemy najzwyklejszy w świecie port. Podobnie jak to jest z tytułami z PS2 na PS4.
Gekido Kintaro’s Revenge… Coming soon on Nintendo Switch#NintendoSwitch #Gekido #NapsTeam #Nintendo #indiegames#IndieGameDev pic.twitter.com/BVChlRA8oq
— Naps Team (@NapsTeam) 5 grudnia 2017
Niezwykły jest brak szumu jaki wywołała ta zapowiedź. Rozumiem, że Gekido to tytuł tak bardzo zapomniany jak tylko się da (choć część z PSX-a była najlepszą chodzoną bijatyką na tej konsoli) jednak nadal jest to spełnienie marzeń o posiadaniu tytułów z GBA na Switchu. 32-bitowy handheld Nintendo mimo gigantycznego sukcesu został nieco przyćmiony przez DS-a, który osiągnął jeszcze większy sukces. Powinniśmy jednak pamiętać o tym, że najpiękniejsze dwuwymiarowe gry, posiadające w sobie nieuchwytny konsolowy urok pojawiły się właśnie na Advance’ie. Bez tych brzydkich przypominających Cartoon Network grafik jakie dziś ma co drugi tytuł indie, albo co gorsza – udawania pikselozy. GBA był autentyczny w swych pikselach, jakby to dziwnie nie zabrzmiało. Gry z tej platformy nie udają złotej ery 2D bo nią są. Tym bardziej, że chip muzyczny jaki do swej kieszonsolki włożyło Nintendo pozwalał na tworzenie kompozycji idealnych pod tytuły jakie się na niej ukazywały.
Nie będę ukrywał – jestem nieskończenie zakochany w GBA i jest to dla mnie przykład konsoli idealnej (oczywiście pomijam to, że ekran potrzebował bardzo dobrego oświetlenia w pierwszej wersji). Jeżeli teraz Switch, który zgarnia całą chwałę branży otrzymując gry pokroju Breath of the Wild i Super Mario Odyssey, zostanie wzbogacony o katalog Game Boya Advance to konkurencja będzie miała duże problemy z przebiciem się ze swym pozytywnym przekazem do branży. Na te tytuły czeka bowiem całe pokolenie graczy gotowe do rzucania pieniędzmi w kierunku Nintendo.
Wybiegam jednak za bardzo w przyszłość. Wybaczcie myślenie życzeniowe, na razie mamy przecież tylko wiadomość o powrocie zapomnianego Gekido. Ale z tego też wypada się cieszyć.