Ys IX: Monstrum Nox kontra reszta serii

Nie będę ukrywał – dla mnie złote czasy Ys ma już za sobą. Nie wskazuje na to ani sprzedaż serii, ani jej oceny, ale któż mi zabroni kochać to co kocham?

Oath in Felghana, Ark of Napishtim, czy Origins polecam absolutnie każdemu, bo to bardzo przyjemnie skrojone gry akcji, z dużą liczbą elementów platformera i delikatnym jRPGowaniem. Do tego przepiękna muzyka i prosta, acz ponadczasowa oprawa świetnie konserwują te tytuły, a dostać je można i na PC i na handheldach. Rozgrywkowo są udanym miksem między czymś a’la Zelda w 2D, a Nierem, estetycznie nawiązują do klasycznych anime.

Ys VII oraz kolejne odsłony – zarówno w postaci sequeli jak i remaków – poszły jednak inną drogą. Estetyka stała się bardziej krzykliwa, same gry sporo dłuższe. Zamieniły jednego bohatera na rozgrywkę drużyną, a dość szczątkową fabułę na mocno przegadane cliche anime, w tempie podobnym do Trails in the Sky. Czyli powolnym. I chociaż te nowe Ysy to wciąż bardzo przyjemne gry to nie mogę zapomnieć o poprzednikach.

Ys IX: Monstrum Nox to przede wszystkim prosta walka bazująca na zwietrzałym systemie papier-nożyce-kamień, powiązanym tutaj z systemem zmiany postaci. To także duże lokacje, które eksplorujemy używając specjalnych mocy, takich jak skrzydła czy liny z hakami. Kilkadziesiąt godzin podobnego do siebie sieczenia przypomina mi oczywiście Musou, tylko, że tutaj sieczemy potwory w jaskiniach, a nie wojaków na polach bitwy – tempo jest jednak podobne.

To dobra gra. Ale też gra obrzydliwie przegadana, niezbyt ładna (projekty są fajne, wykonanie bardzo oszczędne), nowocześnie anime’owa. Jak zawsze przy action-RPG od Falcomu core gameplay się broni, konkurencja wbrew pozorom też nie jest jakaś wielka. O ile na początku gra jest przeraźliwie nudna, tak potem odpowiedni balans trudnych walk, eksploracji i interesujących bossów bardzo wzbogaca doznania.

Na Steamie znalazłem opinię, która chyba mocno ze mną rezonuje: “Walka jest prosta, ale dobra (…). Fabuła jest solidna lub wystarczająco solidna jak na grę Ys. Jeśli zagrałeś wszystkie poprzednie odsłony, może to być całkiem niesamowita kulminacja przeszłych przygód Adola, szczególnie pod koniec. Końcówka ta w zasadzie odwołuje się do wszystkich innych gier Ys, jakie kiedykolwiek powstały.

Obecny Ys być może lepiej kalibruje swoje audytorium, a Falcom mimo wszystko ma bardzo wierną fan bazę. Demo powinno Wam wyjaśnić, czy ten zestaw jest dla Was. (Grałem na PlayStation 5, podobno wersja na Nintendo Switch dość mocno rwie).

Pita