Cotton Reboot! – Shmup for you

Ta gra wygląda w ruchu dużo lepiej niż na obrazkach. Obiecuję!

Cotton to seria shmupów, która pojawiała się na masie kultowych platform, w tym oczywiście japońskich komputerach oraz Dreamcastcie. Sam znałem ją głównie z mobilnego portu na NGPC i czekałem na okazję do zagrania w przystępnej formie. Okazja nareszcie się pojawiła – i to na dodatek podwójna (na PS4 i Stwitch). Więc nowy Cotton Reboot! skłania mnie do kilku wyznań.
Pierwsze wyznanie. Jestem casualowym fanem shmupów. Skończyłem sporo gier z gatunku na jednym żetonie, ale większość pompowałem nimi. Dlatego bardzo chętnie witam wszystkie gry gatunku na Nintendo Switch, chociaż wiem, że czasami mają problemy z lagami, często nie dorównują wersjom z arcade’ów, lecz równie często – dorastają im lub je przewyższają. Zmierzam do tego, że Switch dzięki swojej hybrydowości po prostu do shmupów się nadaje. 

Drugie wyznanie. Nie lubię przesłodzonej estetyki. Arcana Hearts czy niektóre visual novels ignoruję dlatego, bo nie czuje się komfortowo grając w tytuły z takimi projektami postaci. Czasami jednak obrywa się z boku jakiejś grze, którą nieświadomie podciągam pod podobne tytuły. Obrywało się trochę Cottonowi. Niesłusznie! Jest po prostu radosna i ładna, a nie seksualizująca, czy wyzywająca.
Trzecie wyznanie. Lubię gdy shmup ma opcję nieskończonych żetonów. Nie ważne czy od początku, czy do nabycia za punkty, ale uważam, że to fajne do trenowania w grę, czy grania w trakcie trenowania (pandemia spowodowała cudowne wyczyny z orbitrekiem oraz rowerkiem). 

Więc Cotton to cute’em up, gdzie lecimy w prawo, górę, a czasami strzelając i za siebie. Oprócz normalnego strzelania mamy także prosty, acz jary system magii. Nie spodziewałem się, że w to się gra tak przyjemnie. Przepis jednak jest prosty – responsywne sterowanie, efektowne czary, dobra reżyseria plansz i projekty poziomów. Ani nie zarzucają gracza morzem pocisków, ani nie polegają tylko na locie w prawo, przede wszystkim stawiając na kreatywne używanie magii.

Nasze czary potrafią zapchać cały ekran, a dobre decydowanie z których oraz kiedy korzystamy czyni Cotton bardzo, bardzo przyjemnym. Co ciekawe gra ma także jeden z najniższych input lagów w gatunku na Switchu. Sporo o grze – oraz jej unikalnych mechanikach – można dowiedzieć się z kanału, który polecam.
Jak każda gra gatunku także ta jest krótka, jeśli nie walczymy o przejście na jednym żetonie. Niestety nie ma kooperacji, jest za to bardzo przygodowa atmosfera, którą sobie cenię, bo przypomina mi anime z lat 90tych.  W zestawie, który właśnie wyszedł poza świetną konwersją z  X68000, dostajemy także jej remake. I to taki porządny, z dużą liczbą zmian. Obie gry mają różne tempo rozgrywki, inaczej przygotowaną grafikę (obie są piękne), zremiksowane etapy, inne zasady naliczania punktów, zmiany w etapach i tak dalej. 

Czyli w zasadzie dostajemy dwie miodne gry, przyjemną estetykę i kawałek historii gier wideo. Dla mnie tyle wystarczy.

Pita