Cyfrowe sztuki walki – Evo w rękach Sony

Informacja z gatunku bardzo dobrych.

*
FGC (Fighting Game Community) znane ze swej pasji, oraz trudnego do uchwycenia w słowach, oddania cyfrowym sztukom walki może przez chwilę przestać martwić się o swą przyszłość. 18 marca 2021 na świat spadła wiadomość, że Sony wraz z RTS łączą siły z Evo (czyt. zainwestowały w przedsięwzięcie).

Najlepiej przybliża sytuację oficjalne stanowisko Evo, które wylądowało na Twitterze:

W skrócie: organizatorzy potrzebowali silnego partnera strategicznego, by móc się dalej rozwijać i zapewnić sobie paliwo do tego, by przetrwać trudne czasy, które nadeszły dla tego typu imprez. Partnerem zostało Sony, któremu zawsze sprzyjały karty pod względem bijatyk, i które sukces PlayStation budowało m.in. na Tekkenie. Dzięki temu ruchowi japońska korporacja wkupuje się w łaski społeczności, która jest wierna, inwestuje w gry, spędza przy nich masę czasu i bez wahania rozpowiada dobrą nowinę o swych odkryciach, radościach i żalach. Przytulili potężny, aktywny, kupujący gry fanbase, ratując równocześnie przed popadaniem w marazm przepiękną oddolną inicjatywę, której główny event był corocznym świętem hardkorowców.



W przypadku Evo szczególnie boli brak fizycznej obecności graczy rywalizujących łokieć w łokieć i cudownej publiki, która co roku mogła oglądać prawdziwe cuda, dramaty, powroty, odkupienia i wielkie zwycięstwa. Przeniesienie tej imprezy w całości do sieci nie jest łatwe, ale teraz wydaje się możliwe do zrealizowania.

Część osób poczuła się zaniepokojona tym, że teraz będzie to impreza tylko z tytułami obecnymi na PlayStation. Zostało to już zdementowane – współpraca odbywa się ze zrozumieniem społeczności (nie wyobrażam sobie zresztą, by właściciele Evo przyjęli umowę gdyby było inaczej) i na turnieju zostają gry z innych platform. Nintendo i Smash Bros. nigdzie się nie wybierają.

Taki ruch budzi też domysły, czy nie kryje się za nim dodatkowy biznes. Może Sony zainwestuje w końcu w zbudowanie własnej serii bijatyk? Skoro mają zapewnione miejsce na Evo to, przecież byłoby to logiczne. Albo podsypią hajsem studio, które dla nich wyprodukuje taką grę, Sega zrobi Virtua Fighter 6 tylko na PS, może dalej utrzymają Street Fightera u siebie (przypominam, że SFV był strategicznie bardzo mocnym tytułem na wyłączność PS4), ew. spróbują jeszcze raz zrobić konkurencję Smashbrosom? Coś się chyba musi wydarzyć. A do tego oficjalne akcesoria, stick Sony itd. pole do promocji, komunikacji i tworzenia nowych produktów naprawdę jest ogromne. Bo podkreślam – choć z perspektywy Polski tego nie widać – bijatyki przetrwały trudny czas, odżyły i mają odbiorców, którzy naprawdę je kochają. To hardkorowcy, insiderzy, maniacy z Gafów, z Resetery, stali bywalcy Shoryuken (co ciekawe, wyłączone w tej chwili), marzący o romantycznej miłości spotkanej przy automacie w Akihabarze. To ludzie, którzy odpłacają się za szacunek im okazywany, co doskonale monetyzuje dla Nintendo pan Sakurai, spełniając kawałeczek po kawałeczku marzenia fanów.

Nie dajcie się zwieść kasynom, galom i występom Celine Dion i Mike’a Tysona – to Evo rozświetlało Las Vegas. W zeszłym roku pisałem o problemach jakie toczyły organizację i turniej, w tym mogę skomentować, że Sony postanowiło oficjalnie go wspierać, finansować, promować. Cudownie, że udało się znaleźć takiego partnera do tej akcji.

 

PS To ważne – Tony i Tom Cannon, założyciele Evo zostają w organizacji i są głownymi nadzorcami projektu.

PS2 To w sumie też – następne Evo oczywiście online i w sierpniu.

cascad