Turrican Flashback – kolekcja, której potrzebowaliśmy

Pominę cały zamęt, jaki wydawca kolekcji wprowadził zapowiadając jednocześnie kilka różnych antologii Turricana. Skupię się na tym czym Turrican Flashback jest. A jest to zestaw 4 gier, które były najlepszym co wyszło w 8 i 16 bitach jeśli chodzi o gry akcji spoza Japonii.

I hej, nie przemawia przeze mnie nostalgia, bo Super Turrican oraz Mega Turrican po raz pierwszy skończyłem właśnie… teraz. Oryginały również znałem jedynie pobieżnie z grania u kolegów, którzy mieli stare komputery, gdy ja miałem NES-a. Nie miałem ich na konsolach, nie miałem poprzedników na PC. Ba! Nawet sądziłem, że to eurojank, był dobry tylko dla blacharzy, którym brakowało świetnych gier wideo akcji.

Ojojoj, jak ja czasami bardzo się mylę. Zacznę od końca – Turrican 1  i 2 są w tej kolekcji, są dobrze emulowane, ale to właśnie Mega Turrican i Super Turrican zrobiły na mnie największe wrażenie. Tak dobre jak 16 bitowe Castlevanie czy Mega Man X, lepsze niż 16 bitowa Contra, równie udane co Metroid

Bardzo dobra akcja, bardzo dobra muzyka i sporo ciekawych decyzji projektowych tworzą miks, który doskonale łapie specyfikę tego co było fajne w starych grach na komputery (eksploracja, skala) z kunsztem arcade’owych shooterów tamtych czasów.  Turrican, najprościej rzecz ujmując to połączenie Contry oraz Metroida. Levele to małe labirynty z sekretami. Strzelanie odbywa się w ograniczonej liczbie kierunków, lecz specjalne moce pomagają nam atakować wrogów z różnych stron. W przypadku Super Turricana dostajemy zamrażający karabin, który strzela w 360 stopni, w przypadku Mega Turricana linę z hakiem, żeby wspinać się w pewne miejsca. Możemy też zmieniać się w kulkę jak w  Metroidzie i rzucać nią bomby. Ot, czerpano z najlepszych. 

Turricany robią trzy rzeczy bardzo dobrze – atmosferę, akcję oraz ścieżkę dźwiękową. Legendarna muzyka serii ma w sobie ten romantyczny sznyt Amigi, projekty inspirowane są starymi anime i filmem oraz literaturą science-fiction, atmosfera jest mroczna, acz kolorowa. Raz zabici wrogowie zostają zabici, a dodatkowe levele w serii czasem zmieniają ją w shmupa. I to wszystko jest bardzo sprawne, pomimo kilku potknięć i cięć (Super Turrican ewidentnie został obcięty). Jak napisało hardcore gaming 101 “to najlepsze niejapońskie gry akcji swoich czasów”, z czym absolutnie się zgadzam. Turrican zrobił ogromne wrażenie na twórcach gier wideo z całego świata i aż żałuję, że jego jedynym spadkobiercą jest (świetny!) Gunlord, który niedawno ukazał się też na Switch i PlayStation 4. 

Emulacja kolekcji także stoi na wysokim poziomie. Mam co najmniej kilku znajomych, którzy mimo ogromnej sympatii wobec starszych gier wideo nie chcą do nich wracać, ze względu na poziom trudności. Preferują retro niż vintage, bo chcą poziomu trudności, który mniej od nich wymaga. Kolekcja Turricana gospodaruje ten problem w łatwy sposób. Poza savem w dowolnym momencie, gry pozwala na przewijanie akcji w tył, a pod ręką mamy także dostęp do kodów do każdej z gier… Niemniej granie w takim trybie wyłącza trofea. Jako projektantowi bardzo podoba mi się takie rozwiązanie. 

Nie podoba mi się natomiast absolutne minimum bonusów. Poza opisem każdej z gier kilkoma filtrami do emulacji i artworkiem otaczającym ekran nie ma absolutnie nic. Galerii, wywiadów, odtwarzacza muzyki, remiksów muzycznych, dodatkowych trybów. Nie ma także wielu gier z serii.  

Kolekcja sprzedawana jest obecnie za równowartość 30 dolarów. Cena jest wyśrubowana i zupełnie niepoważna. Ale ta kolekcja potanieje, będzie na wyprzedażach i promocjach. I wtedy, jeżeli tylko lubisz gry akcji 2D, lub na poważnie interesujesz się historia gier wideo, to koniecznie ją sprawdź.

Pita