Gabriel Knight

Powroty po latach 2 – Gabriel Knight

Nie pamiętam wszystkich gier, w które grałem. Tak samo jak nie pamiętam wszystkich gier, które ukończyłem. Sporo tego było, a nigdy nie czułem potrzeby spisywania tych tytułów czy ich oceniania w tabelkach. Gry zawsze dla mnie były relaksem i doznaniem. Zazwyczaj jednorazowym. Jednak siła niektórych tytułów powoduje, że chce się po nie sięgnąć po latach. O tym jest ten nieregularny cykl.

Pierwszy tytuł, po który sięgam, a właściwie trzy, to dla mnie bardzo bezpieczny wybór. Jednocześnie dla mnie ważny, który kształtował mnie, jako fana przygodówek. Seria Gabriel Knight, kalejdoskop zupełnie różnych od siebie tytułów, gdzie każdy z nich jest laurką wystawioną na miarę czasu, w którym się ukazała. Wybór tych tytułów jest dla mnie bezpieczny i oczywisty. To coś to znam i szanuję, mimo pewnych technicznych wad, które uwidacznia czas. Każda odsłona zestarzała się zupełnie inaczej.

Gabriel Knight 2

Łowca cienia

Gabriel Knight, Shattenjaeger, stworzony przez pisarkę Jane Jasen to jedna z ikonicznych postaci gier przygodowych. Obsypany nagrodami i wyróżnieniami cykl, do którego powracają fani serii, marząc o kontynuacji przygód tytułowej postaci, a także jego asystentki, Grace Nakimury. Dla mnie jedne z najważniejszych gier, nie tylko w gatunku przygodówek, ale i całej historii gier video. Stworzona w ostatniej dekadzie XX wieku, doczekała się trzech odsłon.

Gabriel Knight: Sins of the Fathers ukazała się w roku 1993. Pierwotnie wydana na dyskietkach, oraz w udźwiękowionej wersji na płcie CD, gdzie swoich głosów użyczyli m. in. Tim Curry, Mark Hamill czy Michael Dorn. Jej remake, Gabriel Knight: Sins of the Fathers 20th Anniversary Edition wydany został w 2014.
The Beast Within: A Gabriel Knight Mystery ukazała się w roku 1995. Dostępna w wersji na sześciu płytach CD, a reedeycje także na DVD. W główne role wcielili się Dean Erickson i Joanne Takahashi, a mamy tam także polski akcent w postaci granej przez Petera J. Lucasa.
Gabriel Knight 3: Blood of the Sacred, Blood of the Damned ukazała się w roku 1999. Dostępna w wersji na trzech płytach CD, a reedeycje także na DVD. Niestety czas ukazania się tego tytułu zbiegł się z załamaniem się rynku gier przygodowych, co przełożyło się także na brak kontynuacji.
Obecnie wszystkie te gry można kupić na serwisach cyfrowych jak GOG czy Steam, nie ma problemu z ich uruchomieniem na nowych sprzętach i spokojnym graniem.

Gabriel Knight 1

Kalejdoskop doznań

Poszczególne odsłony serii dzieją się w rożnych i odległych od siebie miejscach na świecie. Pierwsza z nich rozgrywa się w Nowym Orleanie w Stanach Zjednoczonych, druga w niemieckim Rittersbergu i Monachium, a ostatnia we francuskim, legendarnym Rennes-le-Château. Mimo tego rozrzutu, poszczególne elementy historii rodu, z którego wywodzi się Gabriel Knight, a która to spina te odsłony, bardzo dobrze się ze sobą komponują.

Przygodę zaczynamy w antykwariacie, z którego wyruszamy tropem magii VooDoo i tajemniczych morderstw, następnie w poszukiwaniu dziedzictwa przenosimy się do zamku Ritter, skąd prowadzimy dwutorowe śledztwo odnośnie morderstwa i wilków oraz historyczne, łączące Ludwika Bawarskiego i Ryszarda Wagnera. Na koniec trafiamy śladem, porwania, wampirów i templariuszy do hotelu w Rennes-le-Château, który jest bazą wypadową w dalsze okolice.

Każda z tych gier oferuje zupełnie inne doznania, mimo, ze łączą się w jedną sagę. Pierwsza część to pikselowa przygodówka, mająca wielki urok, nawet po latach. Druga z nich to interaktywny film, który brzmi lepiej, niż wygląda (technicznie, niestety niska rozdzielczość nieraz daje po oczach). Trzecia odsłona to pełen trójwymiar, który najmocniej chyba ze wszystkich się zestarzał. Jednak zwykle mówię, że każda z tych gier jest znakiem swoich czasów, jest najlepszym przykładem na ówczesne trendy w projektowaniu gier i dostępnych na te czasy komputerów. Przeskoki jakościowe pomiędzy nimi doskonale obrazują zmieniający się rynek gier w latach ’90 XX wieku. Niezmiernie ważna w poszczególnych grach z tego cyklu zawsze była także muzyka, znakomicie ilustrująca poczynania bohaterów. Dorze wpisywała się w charakter rozgrywki, szczególnie w drugiej odsłonie serii, gdzie napisano także duże partie wokalne, będące wzorowane na operach Wagnera.

Gabriel Knight 3

Aktualny gameplay

Gra się nadal dobrze. Sam sposób sterowania to klasyczne point’n’click, które dopiero w ostatniej odsłonie przeszło w trzeci wymiar. W dwóch wymiarach nie ma problemu z nawigowaniem, jednak mało intuicyjne sterowanie kamerą w trzeciej części czasami potrafi zirytować, szczególnie podczas przeszukiwana lokacji czy zagadkach, gdzie niekoniecznie wiemy, gdzie dokładnie klikamy. Jednak siłą tego cyklu zawsze jest sama opowieść, skupiająca się na losach Gabriela i Grace. Stopniowo na pierwszy plan wychodzi dziedzictwo i pochodzenie tytułowego bohatera, które ewoluuje i z czasem dowiadujemy się wiele na ten temat, a niektóre z tych informacji są dość szokujące. To właśnie ta opowieść, podbudowana wieloma faktami, historią i wymyślonymi elementami, tak urzeka. Można dać się jej porwać nieraz, z przyjemnością przeżyć jeszcze raz po latach. To tak jak z tym starym winem, które zawsze dobrze smakuje. Nawet, jeśli strona techniczna ma swoje lata, historia broni się nadal.

Opowieść jest pogmatwana i mroczna. Jednym razem straszy, innym wzrusza aż do łez. Łączy ciężki klimat z tajemnicą i zagadkami, które są wyzwaniem, ale uczciwym, nieprzekombinowanym. Wymagają uwagi, ale rozwiązanie ich daje wiele satysfakcji, w każdej części. Ważne, że są one tak zbudowane, aby nie zaburzały samej historii, a były jej częścią, co nie zawsze się udaje. Tutaj mamy ten element rozgrywki konsekwentnie rozciągnięty na trzy, kompletnie różne technicznie tytuły, a w każdym z nich działa bez zarzutu.

Nie ukrywam, że wobec tej serii nieraz trudno mi być obiektywnym. To jedne z tych tytułów, które ukształtowały mnie nie tylko, jako gracza, ale i też człowieka, będąc ze mną przez cały okres dorastania i o wiele dłużej. Bezsprzecznie jednak kolejne odsłony cyklu to naprawdę dobre, klasyczne gry. Wciągające i angażujące. Portretujące wiele aspektów ludzkiej natury w często niewygodny sposób, wymagające dojrzałego odbiorcy. Zmuszają do myślenia, pokazują jak bardzo życie bywa wobec nas nieuczciwe, ale i potrafi nagrodzić. Są tam też aspekty humorystyczne jak postać Mosleya czy sławna i irytująca scena z Mimem, jak i kilka innych. Są to jednak elementy łagodzące wydźwięk gry, a nie drastycznie go zmieniające. Nie wyrywają z immersji, a jedynie podkreślają różnorodność spotykanych bohaterów i ich sposobu radzenia sobie z losem.

Gabriel Knight 1 AE

W ciągłym oczekiwaniu

Pierwsza odsłona doczekała się po latach pełnoprawnego remakeu, gdzie ja z moim uprzedzeniem do ponownego opowiadania tej samej historii w nowych szatach, z przyjemnością w niego zagrałem. Ta odsłona wiele wniosła, mocno odświeżając zarówno stronę graficzną, jak i nieco fabularną. Dało to nowe otwarcie dla młodszych odbiorców, które jednak nigdy nie nastąpiło. Zastanawiałem się, czy możliwe jest wydanie odświeżonej drugiej części. Jednak podniesienie rozdzielczości w Beast Within, jednak obawiam się, że byłby to bardzo wymagający proces, który po prostu byłby nieopłacalny. Nigdy też nie potwierdzono, czy zachował się oryginalny materiał filmowy. Szkoda, bo wysokiej klasy przygotówka filmowa, z mocnym rodowodem mogłaby być świetnym doświadczeniem. Warto nadmienić, ze gry tego typu nadal się ukazują. Trzecia część przez lata mocno się zestarzała, a opustoszałe lokacje, mimo że bardzo klimatyczne, mocno rażą słabymi teksturami i modelami. Kilka lat temu pojawił się fanowski projekt mający na celu zamianę tekstur na nowe, w wyższej rozdzielczości, niestety słuch po nim zaginął.

Jane Jenssen nadal tworzy gry i pisze książki, także pod pseudonimem. Niestety Gabriel Knight, mimo wielu zapowiedzi i aluzji w wywiadach, nie powrócił. Gray Matter dawał nadzieję, Moebius rozczarowywał. Może to i lepiej, że legenda pozostała legendą, zamiast przynieść zawód? Nie wiem, zagrałbym w kolejną odsłonę, mimo wszystko. To fantastyczna seria, w którą warto zagrać, mimo upływu lat. Ma swój charakter, którego brakuje wielu współczesnym produkcjom i spory, naturalny i niewymuszony ładunek emocjonalny. Kto nie grał, niech zmierzy się nie z legendą, a po prostu ze świetnymi grami. Z całego serca polecam.

sakora

P.S.: Do dziś poluję na książkę, nowelizację Beast Within, oraz pierwszej części, którą kiedyś widziałem w jubileuszowym, zbiorczym wydaniu serii, ale niestety nie byłem w stanie kupić. Wiele razy, niecałe dwadzieścia lat temu przechodziłem obok niej w sklepie, ale cena była zaporowa. Więc, jeśli ktoś ma te książki, a może i całe wydanie jubileuszowe, proszę o kontakt, dogadamy się 😉