Bitter Fire - Odcinek 2 - Gundam kawałek po kawałku

Bitter Fire – Odcinek 2 – Gundam kawałek po kawałku

Czas ma to do siebie, że jeśli chcesz nim zarządzać, to najczęściej wyśmieje twoje plany. Spojrzy co masz do zrobienia, a na odchodne powie, że on sobie płynie dalej, a ty sobie radź sam. Czasami uda się podłożyć mu nogę i zejść z nim do parteru, ale i tak z czasem wygra . Weźmie cię na przetrzymanie i zawsze będzie górą. Do tego należy dołączyć jeszcze wszelkie nieprzewidziane okoliczności i katastrofa gotowa.

Niedoczasowość

Nadmiar zajęć i obowiązków to nigdy nie jest dobra rzecz. Dobrze, jeśli mają swoje miejsce i czas, a nie są realizowane spontanicznie. Niestety w połączeniu z falami entuzjazmu i zaangażowania zależnymi od siły oddziaływania księżyca (równomierne rozłożenie) lub działaniami tektonicznymi i wulkanicznymi (tsunami), kończy się różnie. Dorzućmy do tego jeszcze nieprzewidziane okoliczności życiowe, jak wpadnięcie na pułapkę maszyny urzędniczej (same urzędy są przydatne i wiele regulują, ale…). Jednak trafienie przypadkiem na jedną małą do załatwienia sprawę potrafi się przerodzić w batalię walki z absurdami, co oczywiście da się załatwić od razu, ale wymaga czasu i wiele niepotrzebnego latania po urzędach (i załatw to przed urlopem. Niezależnie od tego terminy gonią i się przesuwają. Co ważne, z powodu pandemii nie można po prostu pójść i załatwić sprawy, trzeba się umówić, a to już zupełnie inna kwestia. Bo terminy są odległe.

Obecnie moje dni przypominają szaloną grę z Czasem i Wszechświatem, gdzie pierwszy gra na zwłokę, a drugi prosi, aby potrzymać mu piwo i przywala takie combo, jakby dopiero co uświadomił sobie, że istniejesz i że w sumie to musi trochę nadrobić zaległości wobec ciebie. Czyli z góry jestem na straconej pozycji.

Elementy do lakierowania
Elementy do lakierowania

Robota musi iść!

Na szczęście udało się coś zrobić, chociaż nie tyle, ile oczekiwałem. Na pierwszy ogień poszła głowa, wymagająca na tym etapie najwięcej kombinowania z doczepieniem rogów (w sumie to anteny są, jakby kto nie wiedział) oraz pióropusza (a to nie wiem po co to jest, ale fajnie wygląda). Niestety okazało się, że pojawiły się małe zaburzenia, które przed etapem lakierowania zostaną usunięte.

Nie jestem mistrzem aero (w ogóle) ani pędzla (jakotako), ale daję radę ołówkiem i piórem, co przynajmniej jest przydatne przy wycinaniu elementów z plastiku i spienionego pvc czy pcv, jak zwał tak zwał. Udało mi się przy tym nie pochlastać, co uznaję za mały sukces. Akurat paluchy się zagoją, ale wywabianie krwi z farb akrylowych na elementach modelu akurat by mnie zmartwiło.

Elementy do wycięcia rozrysowane na płytce pvc
Elementy do wycięcia rozrysowane na płytce pvc

Pod lakier natomiast poszły inne elementy nie wymagające na tym etapie większych ingerencji, co pozwoli na zabezpieczenie i utwardzenie malowanej powierzchni. Testy na jednym z elementów wypadły bardzo zadowalająco, a kolejne działania z markerami i folią w żaden sposób jej nie naruszają. Oczywiście wiem, jaki efekt chcę uzyskać, wiem, że o malowaniu nie wiem prawie nic, dlatego wymyślam jakieś pokręcone rozwiązania… Jednak, skoro to działa , to dlaczego tak nie robić?

Podstawa skrzydeł z częściowym planem rozmieszczenia paneli-piór
Podstawa skrzydeł z częściowym planem rozmieszczenia paneli-piór

Latanie z doskoku

Poza złożeniem modelu w częściowym zakresie, bez niektórych elementów dodatkowych, ważne są skrzydła, które miały być w tym modelu od początku. Do ich montażu wykorzystam istniejące już mocowanie na plecach, elementy ramek od części, które wystarczy przyciąć i lekko obrobić. Pierwszy ruch to wykrojnik w rzeczywistym rozmiarze, na który przyjdą warstwami kolejne pióra i główne mocowanie. Głównym założeniem jest także to, aby były ruchome, a elementy mogły być ustawiane pod różnymi kątami.

Skrzydła skrzydłami (Arek zawsze mówi, że najbardziej podoba mu się Wing Gundam z Endless Waltz, a ja mówię wtedy: to kup i złóż!), ale Gundam to maszyna bojowa i bez odpowiedniego arsenału nie ma po co w ogóle wychodzić z hangaru. Dlatego poza standardowym mieczem, toporem i karabinem dorabiam przynajmniej dwa majchry. Inaczej nie da się ich nazwać, bo jeden to olbrzymi obosieczny topór, a drugi to tasak wysokości samego modelu. Nie mam pojęcia jak się to utrzyma, ale mam nadzieję na kozacko-badassowy look. Jak spadająca z nieba śmierć, no nie z kosą (to nie Gundam Deathscythe czy Love Phantom Gundam), ale ten tasak na robić robotę. Jak w japońskich anime fantasy z rycerzami walczącymi tak przerośniętymi broniami, że prawa fizyki widząc ich poczynania siadają obok z popcornem i kibicują gdzie to zajdzie. 

Roboty jeszcze pełno. Wiem, że zdążę do września, ale czy do sierpnia, nie mam pojęcia. Czas pokaże, o ile nie pokarze. Jestem dobrej myśli. Pełen gunpla-zen.

Sakora

Odcinek 1 schował się tu 🙂