BItter Fire 1

Bitter Fire – Odcinek 1 – Budujemy Custom Gundama

Gunpla is freedom. Gunpla is passion. Gunpla to wolność i pasja. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, tłumaczy na wiele sposobów, czym jest to uzależniające hobby i w jaki sposób łączy ludzi na całym świecie. Trochę o tym opowiadałem na podcaście, napisałem też kilka słów. Spowodowało to, że udało się wciągnąć w to zajęcie kilka osób i nawiązać nowe znajomości. Gunpla jednoczy, daje zrozumienie. Serio, jakkolwiek by to nie było. Każdy kto choć raz złoży Gundama, zrozumie. A potem będzie o tym rozmawiać, przesyłać zdjęcia kolejnych modeli podczas montażu (build) i po prostu się cieszyć, kiedy go zbuduje.

Gundam za Gundamem

Na swoim koncie mam kilkadziesiąt złożonych modeli. Każde składanie to bardzo odprężający proces. Wymagający skupienia i dokładności. Nie popędza, a krok za krokiem podąża do celu. Na końcu zawsze jest nagroda, cel, gotowy model. Ma w sobie to coś z duchowości wschodu, gdyż modele sklejane nigdy nie dały mi tej samej satysfakcji. W procesie wycinania części z ramek (runner), obrabiania z resztek plastiku (numb mark) i składania jest bardzo dużo spokoju i relaksu. Oczywiście, jest to także produkt, który ma swoją umiarkowaną cenę, ale każde hobby ma swoją cenę.

Wiele złożonych przeze mnie modeli leży teraz w pudełkach, gdyż nie mam jeszcze miejsca na ich pełną ekspozycję, co zmieni się w niedalekiej perspektywie. Prawie wszystkie modele są standardowe. Czasami przełożone mają elementy uzbrojenia, lekko zmodyfikowany pancerz z dodatkowych elementów pozostałych w ramkach do innych wersji modeli czy dodatkowe naklejki użyte czasami w nietypowy sposób. Są jednak standardowe.

Części przed malowaniem
Części przed malowaniem

Wszystkie modele mam do dzisiaj, nieuszkodzone, kompletne, nie licząc dosłownie jednego podklejonego plecaka i zaginionej osłonki na rękę, gdzie użyłem pasującej dodatkowej z innego modelu. Składam je od dekady. Natrafiłem na nie przy okazji różnych poszukiwań w sieci, a pierwsze modele jak się po latach okazało zamawiałem od znajomego Cascada. Arek niestety nadal trzyma swojego Gundama w pudełku i boi się go złożyć, słusznie twierdząc, że wpadnie w kolejne nałogowe hobby. W sumie ma rację, ale tylko trochę. A na przykład moja młodsza córka, wyznaje zasadę, że im więcej części tym lepiej oraz, że budowanie jest najlepsze. Dlatego zakupy modeli są teraz większe. 

W ostatnich latach to hobby stało się bardzo popularne w Polsce, a nawet dorobiło się oficjalnego dystrybutora Gundam Polska. Gundamy wyszły z szafy, co bardzo mnie raduje. Patrząc na posty pochłoniętych pasją gundamiarzy, przyglądając się wielu zmodyfikowanym modelom, pomalowanym, przebudowanym, wykorzystującym dodatkowe elementy z żywicy (resin kit) stwierdzałem, że i na mnie nadszedł czas. Na mocną modyfikację.

Kilka szkiców projektowych
Kilka szkiców projektowych

Model modelowi nierówny

Pierwszym elementem był wybór modelu. Z jednej strony musiał być tani, z drugiej strony ciekawy, a z trzeciej nie za często modyfikowany. Są maszyny, które pojawiają się falami, masowo uwielbiane i modyfikowane aż do znudzenia. Takiej nie chciałem. Kwestia kosztów była także ważna, wolałbym nie wyrzucać zmarnowanego modelu do kosza, gdyby moja praca okazałaby się zepsuta. Tak tez padło na Graze Ritter (Carta`s Custom) z serii Iron Bloded Orphans. Kombinezon bojowy z niezmiernie irytująca pilotką, wkurzającą widzów za każdym razem, kiedy pojawiała się na ekranie. Dlatego też maszyna nie cieszyła się takim wzięciem jak Barbatos czy kiedyś Astray Red Frame.  Miałem także na oku Rouei z tej samej serii, ale ostatecznie wylądował na półce niezmodyfikowany, chociaż i na niego przyjdzie czas.

Swoje ostatnie modele malowałam będąc nastolatkiem. Były to figurki do biterwiaków i eRPGów, w które zagrywałem przez wiele lat do upadłego. Wymyśliłem sobie kolor dla Gundama, ale nie miałem jak zmienić turkusowy na pomarańczowy. Do tego najlepiej malować aerografem, chociaż dzieła mistrzów pędzla na plastiku także widziałem, a sporo z nich było niesamowitych. Od czego są jednak przyjaciele nadal grający w bitewniaki? Dlatego malowanie pozostawiłem specjalistom (Daniel, wielkie dzięki 🙂 ), a na zainwestowanie we własny aerograf i doskonalenie sztuki malowania przyjdzie jeszcze czas. No, zobaczymy.

Materiały na elementy dodatkowe
Materiały na elementy dodatkowe

Rozpoczęcie prac

Poza tym zamówiłem dodatkowe materiały jak kilka rodzajów folii, spienione PVC, markery, farbę na wyprawki, lakier i dorzuciłem do tego to co uważałem za potrzebne, jak kawałki plastiku w ciekawym kolorze, wypraski po starszych modelach i kilka mniejszych, przydatnych elementów. Wszystko co będzie potrzebne do detali i dodatkowych części.

W tym samym czasie ruszyły prace projektowe. Rozrysowywanie poszczególnych elementów dodatkowych które trzeba dorobić, zamienić lub usunąć. W głównym założeniu były skrzydła, których ewolucja w końcu pozwoliła na zaprojektowanie tych odpowiednich, a kwestia wyboru wielkości i kształtu pióra trwała kilka dni. Podobnie z bronią ręczną, która będzie przygotowana od podstaw oraz modyfikacje pancerza. Wszystko w jednym stylu. Poprawione markerami do Gundamów elementy pancerza (panel lining), zmieniona kolorystyka, lakier, do tego dodatkowe zdobienia i elementy do przyklejenia, jak przebudowany naramiennik, osłony na nogi i wielki pióropusz na głowę. Dlatego też zrobiłem kilka testów jak zachowują się poszczególne materiały, jak je przycinać, obrabiać, szlifować, łączyć, oklejać i malować by osiągnąć jak najlepszy wynik.

Bitter Fire - Pomalowane elementy
Pomalowane elementy

Pracy jest sporo, ale chęci większe. Mam zamiar uporać się z tym przed sierpniowym urlopem, a na wyjazd zabrać kolejną maszynę do złożenia (może uda się z Banshee Norn RG). W sumie po urlopie będę mieć jeszcze trochę czasu, ale od słowa do czynu chcę wystartować w konkursie (wyszło przypadkiem, jak już miałem pomysł na maszynę) i poszukać kolejnych. Jeśli już robię coś dla siebie, może warto pójść z tym dalej?

To pierwszy wpis z raportem z placu boju. Kolejne będą się pojawiać pewnie nieregularnie w miarę postępu prac w odstępie kilku dni. Zobaczymy, jak mi pójdzie.

Sakora