Akira – prototyp 16-bitowej gry z Segi Mega Drive

Akira jest czymś więcej niż tylko wybitnym komiksem i genialnym filmem. M.in. dzięki swej wzniosłości szalenie trudno przenieść to dzieło do świata gier. Podobnie jak z Cowboy Bebop, Neon Genesis Evangelion czy Ghost in the Shell tu także podejmowano nieśmiałe próby adaptacji na konsole. I próby te raczej się nie udawały…

Kwestią podstawową było zwykle podjęcie się zadania przez niewłaściwe firmy, lub dziwny wybór gatunku. Ewentualnie budżet i czas były zbyt skromne, by móc jakkolwiek dorównać materiałowi źródłowemu. Akira w wersji na Sega Mega Drive mógł jednak to zmienić – a przynajmniej udać się na tyle, że osiągnąłby zadowalającą sprzedaż.
Niestety tytuł Black Pearl Software (studio z Chicago, należące do THQ) nie ukazał się. Pracowano nad nim od 1993 roku, premierę miał mieć w 1995. Czyli w okresie wielkiej przemiany i impulsu jaki dało branży PlayStation i gry trójwymiarowe. To zapewne jeden z ważniejszych czynników, który położył plany o dokończeniu tej dwuwymiarowej, wiernej filmowi przygody (podobny los podzielił przecież Star Fox 2 ze SNESa).

Na szczęście, 16-bitowy Akira nie przepadł kompletnie i udało się, po latach, zdobyć działający prototyp. Dzięki temu możemy ujrzeć bardzo długi fragment gameplayu pokazujący jak wyglądała ta gra:

I rzeczywiście, trudno się spodziewać, by był to hit. Poza wspaniale brzmiącym chiptune’owym Kaneda’s Theme i udaną grafiką, sama rozgrywka wygląda sztampowo i nudno. A podział na różne tryby zabawy, z 16-bitowym FPP na czele, udowadniał, że była to typowa adaptacja filmu z tamtych czasów. Tego typu łączenie zupełnie różnych stylów gameplayu praktycznie nigdy nie wychodzi grze na dobre (chyba, że ma w tytule Nier). Etapy szpitalne wyglądają po prostu nudno, a te w kanałach jak szczyt sztampy. Może to i lepiej, że nie doszło do tej premiery?

W zasadzie nigdy się tego nie dowiemy. Jednak Olimpiada w Tokio już niebawem, a to przecież idealny moment, by znów rozmawiać o Akirze. Gdyby udało się przy tej okazji zapowiedzieć jakąś godną tej licencji grę – byłoby to spełnienie marzeń. Na razie pozostaje nam jednak rozpamiętywanie tego typu ciekawostek, co samo w sobie też złe nie jest.

 

cascad