Widzimy się w pociągu do Kioto

Japonia to ojczyzna gier podejmujących nietypową tematykę. Długie lata przed rozwojem strefy indie games, Japończycy robili już symulatory komara, fotografa, skoków ze spadochronem itd. Osobiście, zawsze byłem zaciekawiony tamtejszymi tytułami o kierowaniu pociągów. Poza kilkoma chwilami z importowanymi wersjami Densha De Go niewiele jednak w nie pograłem… Jeżeli macie tak samo to, Japanese Rail Sim: Journey to Kyoto może to zmienić.

Tytuł ukaże się na Switchu, w wersji fizycznej i cyfrowej, otrzymując także wersję anglojęzyczną. Potwierdzona została premiera w USA, na wiosnę 2020. W Japonii gra debiutowała 28 listopada 2019.
Nie jest to zupełna nowość, tylko przeniesienie gry z 3DS-a (która także kazała się w USA, cyfrowo). Teraz powinna jednak zyskać szansę na dotarcie do szerszej publiki.
Dla maniaków tematyki: będziemy jeździć dwoma głównymi liniami Kyoto: Kurama i Eizan, mogąc zwiedzać je w każdym możliwym kierunku. W grze znajdą się nagrania bezpośrednio z Japonii (właściwie jeździmy po trójwymiarowych zdjęciach/filmach, w stylu „podróży” po Google StreetView), oraz mini-encyklopedia interesujących miejsc, które będziemy mijać podczas przejazdów.

Szykuje się nam piękna okazja do totalnego relaksu w japońskim krajobrazie. Na YouTube są już filmy ludzi, którzy grali w importowaną wersję i cóż… to totalnie głupie jak fajnie to wygląda:

Oby było jak najwięcej gier potrafiących tak dobrze łączyć gameplay z czystą sielanką. Oczami wyobraźni już widzę jak rozsiadam się na kanapie, szykuję termos z kakao i mijam kolejne stacje.
To będzie coś. Niech żyją kolejne oficjalne translacje tego typu giereczek. Dzięki nim wracają błogie (bo owiane niedoskonałością ludzkiej pamięci) wspomnienia z ery PSX i PS2.

cascad