GunGrave – Horror w TPS

W tym roku, po latach znów skończyłem GunGrave. Świetna muzyka, świetne strzelanie, świetna stylistyka (dzisiaj pewnie ta grafa byłaby doceniania bardziej niż na premierę). Na dobrym CRT wciąż wygląda doskonale. I ma bardzo dobrą muzykę.

Do tego miesza anime z sci-fi, z horrorem (końcówka mnie dosyć kripiła), z revenge story i jest trochę takim mangowym skrzyżowaniem The Crow i Max Payne w postaci gry. Krótkie, lecz z replayability, a na dodatek to jedna z tych gier, które po prostu mają styl. Nie przejmujesz się amunicją, ani nawet za bardzo celowaniem, natomiast odpowiednim unikaniem i odpowiednim ustawieniem bohatera. Levele to korytka, tylko pomysłowe bo tutaj najważniejsza jest rozróba, tempo, wybuchy. Unikanie kul, zadawanie postrzałów, możliwie długie combo. I przede wszystkim – to ty jesteś tym silnym, to ty jesteś niczym boss w grze. 

Bo Grave rusza się jak czołg. Strzela jak czołg. I jest odporny jak czołg. 

Swoją drogą, o ile gra ewidentnie czerpie ze wspaniałych tytułów Remedy to nazywanie jej japońskim Maksem Payne jest niepotrzebnym uproszczeniem. To gra bardzo arcade’owa, szybka, automatowa, z pobijaniem własnych rekordów i minimum przerywników.

Jako nastolatek zupełnie nie zwróciłem uwagi na to ile fajności jest w tych cut-scenkach, ile dobrych nut ma, i że można odblokować pseudo-bullet time. Ogólnie jak dla mnie – zestarzała się znacznie godniej niż pierwszy Payne. Kocham TPSy, a ten na mojej liście jest całkiem wysoko. Pod Vanquishem, czy Maksem 2, ale już nad Control, czy Ghost Reconem.

Jak grać? Polecam na PS2, na CRT, ewentualnie PC z widescreen patch, koniecznie z padem. Wrzućcie w opcjach auto-strzelanie, bieganie pod R1, zwiększcie poziom muzyki względem audio. Za pierwszym razem polecam najniższy poziom trudności. Po przejściu gry polecam anime, a potem sequel gry – GunGrave Overdose. Jest niezły, ale to pierwszy Grave jest świetny.

I posiada scenę wystrzelenia pocisku równie ważną dla mnie jak ta z MGS3

Pita