E3 2019 już nie tylko bez Sony, EA rezygnuje ze swojego show

Czy oglądałem konferencje Electronic Arts na E3? Jeżeli tylko nie musiałem, by robić relacje dla jakiś mediów to nie. Ogłoszenie, że firma rezygnuje ze swojego show przypiętego do targów (bo właściwie odbywało się przed ich startem) uznaję jednak za bardzo smutny news.

To, że Sony rezygnuje da się jeszcze jakoś wytłumaczyć – bo faktycznie, nie mają zamiaru pokazywać jeszcze PS5, a kolejny pokaz oparty o Death Stranding, Ghost of Tsushima i The Last of Us Part II byłby zawodem… przecież nic innego nie mają. Wierzę, że robią ten rok przerwy żeby w 2020 wrócić z nową generacją.

***

Kwestia EA jest skomplikowana. Bo właściwie nie mieli co tam pokazać od kiedy zdecydowali się psucie Mass Effecta, wydojenie Dice, zabicie Titanfalla i rzeź w Criterion. Jednak zawsze był cień nadziei, że jednak pojawi się powrót FIFA Street, bądź NBA Street. Może Burnout w końcu, by zastąpił Need for Speeda. Może udałoby się pokazać grę z uniwersum Star Wars, na którą nie będzie narzekać cały Internet w dniu premiery. Może udałoby się znowu zaskoczyć czymś takim jak Unravel i A Way Out. Może udałoby się stworzyć SimCity, które nie będzie kalekie. Ewentualnie błagający na kolanach fani Sheparda dostaliby zapowiedź upragnionego remake’u trylogii. E3 wydawało się perfekcyjną okazją, by pokazać to wszystko światu i ocieplać swój wizerunek wśród graczy. Niestety, premiera po premierze, widzę, że gracze o których chodzi EA nie potrzebują takich rzeczy. Skupieni na otwieraniu paczek w Fifie, zbyt młodzi by pamiętać oryginalnego Battlefronta albo Bad Company 2, wyczekujący kolejnych dodatków do Simsów 4 (Simsy akurat szanuję, żeby nie było) kochają ten świat. A swymi delikatnymi rękami nie są w stanie zedrzeć jego powłoki i dotrzeć do tego co się pod nią znajduje.

***

Wiele firm poległo już na takim odwrocie od core’owych graczy (pozdrowienia dla Microsoftu), którzy stanowią stałe wsparcie w trudnych chwilach. Mam nadzieję, że EA kiedyś to pojmie, i nie wypuści już gry która kilka dni po premierze musi dostać patcha wprowadzającego ponad 300 poprawek. Trudno o mniej profesjonalne podejście i serce mi pęka na myśl o tym, że takie rzeczy nie przeszkadzają milionom graczy. Nawet nie w tym żeby kupić Anthem, ale żeby zwyczajnie poczekać kilka tygodni aż gra będzie choćby zbliżona do czegoś co można nazwać wersją 1.0.

Moja twarz Don Kichota z trudem mieści kolejne zmartwienia. A kolejnym jest umieranie wspaniałego eventu jakim jest E3. I dzieje się to z ręki firmy, która trzyma w swym skarbcu moje ukochane Peggle… ile bym dał za zapowiedź Peggle 3 na kolejnym E3. Oddałbym za to spokojnie całe Bioware.

Dlatego też tak bardzo mnie boli, że czas cudów – kilkadziesiąt godzin, które mogą przynieść zapowiedź dosłownie każdej gry (wciąż pamiętam jak prawie dostałem zawału gdy pokazano Nier: Automata) zaraz umrze przez cięcie kosztów firm, które regularnie wyrzucają miliony dolarów do kosza. Oby zatem tegoroczne pokazy Ubisoftu, Nintendo i Microsoftu zrobiły tyle szumu, że nieobecni podwójnie zmobilizują się na targi w 2020. Tego sobie, wam i im życzę.

[AKTUALIZACJA] EA będzie prowadzić streamy za pośrednictwem wynajętych „content creators” w czasie trwania E3. Zapowiedziano, że zamiast konferencji nowe gry będą pokazywane na streamach w postaci dłuższych gameplayi, w ten sposób mamy też zajrzeć za ich kulisy i zobaczyć przygotowane wywiady z twórcami.

cascad