Trzy szybkie ciosy mistrza – Sony na E3 2018

Od początku obecnej generacji sprzętu Sony jest w komfortowej sytuacji, przechodząc bez szwanku przez kolejne sprawdziany. Zresztą, trudno byłoby je oblać gdy konkurencja nie robi nic, by zabrać choć trochę chwały PlayStation 4 – konsoli której do ideału jest przecież tak daleko. Na E3 2018 Microsoft jednak w końcu podniósł rękawice. Porównując te dwie konferencje do pojedynku bokserskiego, wielki mistrz PS4 po pięciu wygranych rundach spokojnie utrzymał na dystans przeciwnika, który tuż przed końcem walki nagle się ocknął i zaczął walczyć tak jakby jednak zależało mu na wygranej.


Najciekawsza jest forma w jakiej PlayStation zaprezentowało swoje tytuły. Zamiast serii zwiastunów i odległych zapowiedzi zatrzymano się, by naświetlić to co do tej pory naobiecywano. Tym razem poza wyjątkami w postaci Nioh 2 i Control (nowa gra Remedy, wygląda jak klon Quantum Break) nie szykowano żadnych wielkich zaskoczeń. Zamiast tego systematycznie wrzucano nam ciary na plecy, pozwalając powoli oczarowywać się największym exclusive’om na PS4. Co wiemy po zarwaniu wczorajszej nocy?

  • The Last of Us Part II wygląda jak ósmy cud świata. Pocałunek jaki widzimy w prezentacji polecam porównać z pocałunkiem z Final Fantasy: Spirit Within, jednym z najdroższych filmów komputerowych w historii. Twórcy SW właśnie nad nim spędzili najwięcej czasu… ależ zaliczyliśmy skok jakościowy. Poza tym, Ellie – jesteś niesamowita.
  • Ghost of Tsushima ożywia stare marzenia o przepięknej grze w feudalnej Japonii, na którą czekamy od zawsze. Jeden z najciekawszych settingów jakie można stworzyć jeszcze nigdy nie pojawił się w grze AAA, która od pierwszego pokazu zawstydza konkurencję. Wątpiłem w ten tytuł, ale po ujrzeniu pierwszego starcia stałem się jego fanbojem. Co za czas, by być graczem.
  • Death Stranding wyrasta na „Zegarmistrz światła: The Game”. Pokaz uderzył prosto w moje kreatywne receptory. Wyobraźnia Kojimy nie ma końca, a to, że wciąż nie da się nic zrozumieć z tej gry jest jej największą wartością. Niesamowity tytuł, totalnie przegięty i wyglądający wręcz zbyt pięknie, by to była prawda. Każda sekunda tej prezentacji wylądowała na dnie mego serca.

 

Te trzy ciosy wystarczyły, by przypomnieć, że najciekawsze zapowiedzi na konferencji Microsoftu (Sekiro i DMC5) to jednak multiplatformy, więc PS4 wciąż może spokojnie punktować w kolejnych rundach pojedynku. Tym bardziej, że tym razem nie ukrywano przed nami tego jak mocne tytuły na nas czekają. Mogliśmy się im dobrze przyjrzeć i nie wiem jak wy, ale teraz liczę na nie jeszcze mocniej niż kiedyś.

A nowości? Widać, że pewne swego Sony ma zamiar zostawić je na własną imprezę – PlayStation Experience – wykorzystując E3 do potwierdzania swej dominacji. Ruch bardzo śmiały, nazwałbym go nawet pyszałkowatym – jednak w obliczu tego co trzymają w garści nie dziwię się, że są tak pewni siebie. Też bym był.