E3 2018 – czas odkupienia Microsoftu

Kiedy siedziałem wczoraj wygodnie na kanapie, czekając na rozpoczęcie konferencji Microsoftu podskórnie liczyłem na cud. Nie jest to z mojej strony wielkie osiągnięcie, ponieważ E3 to jedyny czas w roku kiedy oceniając branżę gier przez cały czas mam na nosie różowe okulary. Fakty są jednak takie, że nawet bez nich byłbym oczarowany. Jedyne czego wypada żałować to tego, że Xbox One urodził się pięć lat za wcześnie. Zapomnijmy jednak o tym co było – przed nami bardzo kolorowa przyszłość, nareszcie dostępna także dla graczy z konsolą Microsoftu.

Odrodzenie

Wielki comeback zaliczony przez Microsoft to przede wszystkim sprawa wizerunkowa. Choć na większość pokazanych na konferencji Xboksa gier przyjdzie nam sporo poczekać to, nareszcie ktoś w Redmond zrozumiał, że E3 to czas snów. A sny mają być wielkie, pobudzać i odcinać się od nudy. Dlatego tym razem, mimo iż dużo tytułów było multiplatformowych, Microsoft wybrał cudny, nieoczywisty line-up. Jestem pod wielkim wrażeniem tego co się działo na scenie, to całe pasmo wybitnych zapowiedzi pokazało jak uprzywilejowaną grupą odbiorców są gracze. Tylko o graczy się tak zabiega, tylko im robi się takie niespodzianki i tylko oni mogą przeżywać tak wielkie powroty. Bo to co ostatnio robi Hollywood przywracając dosłownie każdą słynną markę, nie ma startu do tradycji i siły jaką niosą ze sobą zapowiedzi w stylu Devil May Cry 5. Nie słuchajcie narzekaczy szukających Dantego, krytykujących piosenkę dobraną do trailera, czy też styl graficzny upodabniający grę do DmC: Devil May Cry. To musi się przecież udać, nawet jeżeli Capcom psuł już nie takie rzeczy to pewnych serii solidnie pilnują, i to jest jedna z nich. Nero, czekam na ciebie.

Poza powrotem ojca slasherów jest jeszcze kilka pozytywnych spraw, które chciałbym krótko wyróżnić na pokazie Microsoftu podczas E3 2018:

  • Halo Infinite? Rozpoczęcie taką bombą konferencji = szacun. Choć liczyłem na jakiś konkret, to tym jednym zwiastunem Xbox One odzyskał swoje cojones.
  • Ori jest śliczne i cudowne. Cukiereczek. 
  • Sekiro pokazane właśnie tutaj? Totalny wybuch mózgu. Na pewno coś jeszcze o tym napiszę bo wyobraźnia nie nadąża mi za tą wizją hardkorowego Tenchu pełnego demonów. 
  • Nier Automata zdobyte przez Micorsoft to potężny cios dla fanbojów Sony. Przecież brak tego tytułu na Xboksie wręcz palił duszę… a dodatkowo dorzucono do tego bezczelną „kradzież” Kingdom Hearts III. Aż przypominają się czasy gdy zapowiadano, że GTA IV, Final Fantasy XIII czy Tekken  6 wyjdą także na X360. Tak się powinno to robić.
  • Forza Horizon 4 w Wielkiej Brytanii to świetny, śmiały ruch. Nawet jeżeli wciąż wszyscy czekają na Japonię.
  • Zakup czterech studiów developerskich i założenie kolejnego to pokaz tego, że Microsoft w końcu się zdecydował i chce jednak zrobić z Xboksa maszynkę do grania.
  • Rozwój Game Passa i wrzucanie do niego największych hitów zasługują na duże uszanowanko. Granie jest drogie? Nie na XOne. Powinni się tym dużo mocniej chwalić.
  • Session ekskluzywną odpowiedzią na brak serii Skate. Wow, kto mógł to przewidzieć? 
  • Jeszcze raz: ten cudowny Devil May Cry 5 z samochodem ze Scooby-Doo i dziewczyną wyglądającą jak fangirl Bayonetty.
  • Jump Force wygląda wybornie i zaprezentowano je właśnie tutaj. Kolejny pokaz, że Xbox to już nie tylko robione z taśmy strzelanki i gry usługi. Brawo.
  • Battletoads może być wszystkim, ale skoro je robią to liczę na dobrą zabawę.
  • Gears 5 i miałem szczękę na podłodze. Tylko, że ja mam zbyt dobre wspomnienia z tą serią – szkoda, że dla tylu osób jest ona wciąż niżej niż Uncharted. Fakty są jednak takie, że z takim powrotem Halo i GoW można iść na wojnę z Sony z otwartą przyłbicą.


Na koniec jeszcze Phil Spencer, przeżywający wieczór życia (naprawdę, wspaniałe rzeczy mówił) potwierdził, że jego hardware’owa ekipa jest „on board” przy tworzeniu nowej generacji. Będą kolejne Xboksy i kolejne takie konferencje. A nawet lepsze, bo z tytułami na wyłączność od pięciu nowych studiów. I chyba właśnie to co się wydarzyło na końcu było dla mnie najważniejsze. Po tym jak bardzo obawiano się, że generacja PS4 i XOne jest niepotrzebna, nie wypali, zostanie zjedzona przez komórki i gry Free to Play, mamy mocne odkrycie kart w stylu: robimy to dalej. Czyli jest bosko.

 

PS. A Cyberpunk 2077? Lepszy niż się spodziewałem, zdecydowanie.