Nie jest specjalnym fanem parków rozrywki i zbyt wielu ich nie widziałem, jednak mają na tyle specyficzną architekturę, że chyba każdy wie o co w nich chodzi. Dużo butików, karuzel, kolejek i w miarę możliwości ładne alejki – wszystko wydaje się ze sobą zlewać w obraz uśmiechniętego jednorożca. Symbolem jakości takich miejsc są oczywiście budowle Disneya. Jest jednak jeszcze jedna firma, która od lat dostarcza światu piękne animacje – Ghibli.
Mimo problemów jakie od kilku lat ma japoński gigant animacji (co jest związane przede wszystkim z Hayo Miyazakim, który dużymi krokami opuszcza swoją branżę), dzięki swej rozpoznawalności może śmiało pójść podobną drogą co twórcy Myszki Miki. Studio Ghibli ma już w Japonii własne muzeum, w 2022 roku powinno mieć też własny park rozrywki. Będzie się on mieścić w prefekturze Aichi.
Możemy już zobaczyć jego plany i kilka szkiców koncepcyjnych:
- Plan obiektu i pięć wyszczególnionych stref parku.
- Strefa pierwsza to „wzgórze dziecięcych lat”. Będzie tu główna brama inspirowana Ruchomym Zamkiem Hauru, oraz replika sklepu z antykami z Szeptu serca).
- Druga strefa to wielka wystawa, zawierająca ekspozycje nawiązujące do ogólnej twórczości Ghibli.
- Strefa trzecia to teren nawiązujący do Księżniczki Mononoke.
- Czwarta strefa to Dolina Wiedźm, w której znajdziemy zamek Hauru, oraz dom Okino z Podniebnej Poczty Kiki.
- Piąta strefa to strefa lasu Dondoku, w której już stoi replika domu dziewczynek z Mój sąsiad Totoro.
***
Co można dodać do takich informacji poza tym, że zwyczajnie wypada Japończykom zazdrościć. Nie dość, że pozwolili u siebie rozkwitnąć takim talentom, to jeszcze dorobili się rynku, który pozwala im święcić wielkie sukcesy. I nawet jeżeli niebawem studio Ghibli stanie się odcinaczem kuponów i popadnie w długi, to zawsze będzie pamiętane jako zbiór ludzi łączących sny i pragnienia, młodych i starych, na kinowych ekranach. Ta marka nigdy nie umrze, może jedynie przejść w inne ręce. Może i Disney dziś jest większy niż kiedykolwiek, ale robi też słabsze filmy niż kiedykolwiek… Ghibli nie dało rady się rozpędzić do tego stopnia i zmienić w takiego Behemota, ale co z tego skoro to ich logo widzimy na początku Księżniczki Mononoke i Spirited Away.
Mam nadzieję, że kiedyś dolecę do Japonii i będę mógł odwiedzić to miejsce. A piszę o tym także dlatego, by zauważyć jak ważne także dla branży gier jest Ghibli. Filmy tego studia inspirowały całe pokolenia, podobnie jak amerykańskie filmy, muzyka czy mangi z magazynu Shonen Jump. Wciąż to widać w produkcjach z samurajskich wysp, i to nie tylko w tak oczywisty sposób jak w Ni No Kuni.
cascad