Moment, w którym Persona 5 włamała mi się do głowy

W kwestii kreatywności i mnogości inspiracji Persona 5 to tytuł wyjątkowy. Widać to od pierwszych chwil z grą, która atakuje nas jakością, do której nie przyzwyczaiły nas inne produkcje. Myślenie o tym tytule zaczęło się w mojej głowie właściwie w chwili skończenia Persony 4, jednak naprawdę wbiło się w umysł równo trzy lata temu.

To właśnie 5 lutego 2015 Atlus opublikował najpopularniejszy film na swoim kanale YouTube. Chodzi o pierwszy zwiastun Persony 5:

Całkiem dobrze pamiętam ten dzień, bo oglądałem to wideo bez przerwy. To był pokaz zawierający w sobie tyle detali, że NeoGaf (świętej pamięci) wybuchł. Najlepiej obrazuje to 150 stron komentarzy nabitych w cztery dni, w wątku o samym tym trailerze.

 

Gdybym tylko miał tam konto to sam pewnie dodałbym jeszcze z pięć stron. Persona 5 działała na wyobraźnię z olbrzymią mocą. Mocniejszy ton, tłumy w metrze i na ulicach, bohater wyglądający niczym gwiazda rocka pomieszana z Lupinem Trzecim i absolutnie przepiękne menu gry…

Wow. Tam było aż za dużo bodźców – wrażenie to zresztą było odczuwalne przez pierwsze godziny gry, gdy wzrok nie był jeszcze przyzwyczajony do tego typu oprawy. Detale jakimi wypełniono każdą lokację Persony 5 wręcz onieśmielają. Wciąż pamiętam jak gra wysłała mnie po raz pierwszy do tokijskiego metra, żebym dotarł do nowej szkoły. Mimo iż niewiele później okazało się, że w tym momencie praktycznie nie dało się zabłądzić, to wrażenie przytłoczenia wielkością miasta od razu łączyło nas z postacią protagonisty.

 

Do tego doszły pierwsze ujęcia drużyny, możliwość kolejnych domysłów co do budowy dungeonów (w końcu przestały być generowane losowo), motywu skradania się, ucieczek i kradzieży czegoś bardzo cennego. Tym czymś w finalnej wersji okazała się być prawda, która wychodząc na jaw zmienia cały otaczający nas świat. Pięknie się to wszystko łączy z tym jak mocny odzew miał ten trailer i tym, że seria Persona w końcu wybiła się pod względem sprzedaży na rynkach zachodnich.

 

Pamiętam, że wtedy był to jeszcze tytuł zapowiedziany na koniec 2015 w co raczej nikt nie wierzył. Następnie okazało się, że wersja angielska nie ukaże się w 2016, tylko 4 kwietnia 2017. Przesuwanie premiery bolało, jednak to był największy pewniak ubiegłego roku, który absolutnie nie zawiódł oczekiwań. Nie będę miał problemu z podobnym oczekiwaniem na Personę 6, bo wiem, że jej pierwszy zwiastun zrobi to samo – ukaże się na długo przed tym jak w nią zagram i totalnie zawładnie moją wyobraźnią. Takie gry ustawiają całą generację do góry nogami.