Ojiro Fumoto w Nintendo to naprawdę duża rzecz

Transfery twórców gier to chleb powszedni w branży. W końcu – jak wszędzie – to tylko praca. Ostatnio mieliśmy kilka bardzo ważnych zmian personalnych – przykładowo kilka osób z Naughty Dog znalazło nowy dom w Crystal Dynamics (Tomb Raider). Naprawdę dużym wydarzeniem początku 2018 roku jest też to, że twórca Sonica, Yuji Naka, jest teraz na liście płac Square Enix. Za najważniejszy transfer uznam jednak pozyskanie „typa od Downwell” przez Nintendo.


Ojiro Fumoto, bo o nim mowa, to samorodek. Talent, który wykrystalizował się na zderzeniu kultur Japonii i Zachodu. Większą część dzieciństwa spędził w Nowej Zelandii, dzięki czemu niemal idealnie mówi po angielsku. Jak duża jest to wartość w japońskiej firmie mającej robić gry bawiące cały świat chyba nie muszę tłumaczyć. Bardziej istotne jest jednak to, że Fumoto sam (w Game Makerze) stworzył przebój kupiony ponad 250 tysięcy razy – i to był jego pierwszy projekt. Downwell był projektowany z myślą o przeniesieniu idei Spelunky na urządzenia mobilne. Trzeba było jednak dostosować grę do tego, by obsługiwała tylko jeden przycisk oraz dobrze prezentowała się na ekranach „wyższych niż szerszych”. Po tym jak Fumoto wymyślił gameplay oparty o spadanie, a następnie dodał swej postaci buty strzelające pociskami reszta stała się kwestią dopracowania szczegółów.

Downwell po świetnych wynikach na rynku mobilnym okazał się być tytułem, który z powodzeniem da się przenieść także na duże platformy. Dziś można go ograć choćby na PS4 (był nawet w PS Plus), na którym jest jedną z indie-arcade’owych perełek. Choć Downwell do fenomenu Spelunky nigdy nie dosięgnął to talent twórcy i radosne spojrzenie na gry wypatrzono w Nintendo. Teraz Ojiro będzie mógł dostać się pod protekcję Aonumy czy nawet swojego mistrza Miyamoto. Miejmy nadzieje, że dzięki ich wsparciu się rozwinie i niebawem na konsolach Nintendo znów pojawi się jakaś gra-perełka, która zmieni się w wielką serię. Skoro Big N przyciąga do siebie takich developerów to znaczy, że aktywnie szuka następców swych wizjonerów i chce kontynuować wysiłki w szukaniu nowych liderów wewnątrz swej siedziby.

 

Żeby lepiej poznać sympatycznego Japończyka polecam zobaczyć jego panel na GDC, o tym jak tworzył Downwell:


 

Jak widać towarzyszyły mu maksymy pana Miyamoto. Czyli jest właściwym człowiekiem we właściwym miejscu. Nie mogę się doczekać jego pierwszego projektu dla Nintendo… może przywróci Ballon Fight?