Wczoraj na kanałach informacyjnych zbiegły mi się dwie informacje o grach, które osiągnęły pułap miliona sprzedanych egzemplarzy. Jedna z nich na pewno do was dotarła – o Cult of the Lamb; druga niekoniecznie – o Earth Defense Force 5.
Cult of the Lamb to nowy indie-cukiereczek, zapewne jedna z gier, które na koniec roku znajdą swoje miejsce w wielu podsumowaniach i zestawieniach top 10. Twórcy gry milion sprzedanych kopii osiągnęli po tygodniu, co jest imponującym wynikiem, który powinien budzić zazdrość.
The Lamb has blessed 1 MILLION players in our first week!
We are eternally grateful for your devotion and our team is committed to improving the game with tweaks, fixes and free major content updates.
This is only the beginning as there’s so much room for this Cult to grow! pic.twitter.com/sj44I8Ufp3
— Cult of the Lamb 🙏🐑👑 OUT NOW (@cultofthelamb) August 18, 2022
Earth Defense Force 5 to inna historia. Gra ukazała się na PS4 w grudniu 2017 w Japonii, gdzie szybko dobiła do sprzedanych 300 tysięcy kopii. Rok później tytuł ukazał się po angielsku w reszcie świata. Lipiec 2019 przyniósł konwersję na Steam. D3 Publisher informuje, że przez te 4,5 roku pół miliona sztuk sprzedano w Japonii i pół miliona na szeroko rozumianym Zachodzie.
\EDF!EDF!/
好評発売中『地球防衛軍5』
全世界販売本数100万本を突破しました!
EDFへのご入隊まことにありがとうございます。#EDF5 のその後を描いた完全続編『地球防衛軍6』は来週8/25発売! #EDF6https://t.co/zg4IC7pGDX pic.twitter.com/iPlTDhMtn8— 地球防衛軍(EDF)公式@8/25最新作発売 (@EDF_OFFICIAL) August 17, 2022
I teraz, żeby było zabawniej: obie historie są historiami sukcesu. Pierwsza wielkiego, druga mniejszego. Dla studia indie, które pod swe skrzydła wziął Devolver, tydzień na osiągniecie takiego wyniku często oznacza, że ustawili się do końca życia (przy odpowiednio spisanej umowie). Dostali instant-payoff za swe ambicje, odwagę i ciężką pracę. Nie zdziwię się jeżeli ekipa odpowiedzialna za Cult of the Lamb będzie uważać decyzję o zaczęciu tego projektu za najlepszą w życiu.
Sandlot, z kolei, od zawsze działa jak studio indie, choć per se nim nie jest (po prostu zaczęli w czasach gdy nie było dystrybucji cyfrowej) i utrzymuje się ze swej nie do końca dopracowanej, ale też nieskończenie zabawnej serii EDF. Widać, że mają w rękach diament, który umiejętnie szlifują, mierząc siły na zamiary i stopniowo dodając kolejne warstwy zabawy do walki żołnierzy z kosmicznymi owadami.
I tak – ich milion w 4,5 roku to również wielki sukces. Nie dajcie się oślepić wynikom sprzedażowym God of War czy Call of Duty. Zobaczcie, jak duże teamy robią te gry, jaki budżet “przejadają” każdego miesiąca, ile pieniędzy idzie na promocję; zobaczcie w ilu miejscach widzicie te logosy. EDF tego nie ma, podobnie jak kiedyś Demon’s Souls nie miało. Przy odpowiedniej skali projektu, zamkniętej w sensownym czasie i wielkości zespołu milion nawet po 4,5 roku to jednak sukces. Zresztą świadczy o tym też premiera EDF6, która odbędzie się za tydzień. Gdyby sprzedaż EDF5 nie finansowała przez te lata tego projektu to przecież, by nie powstał. A jak widać ,wszystko się spięło.
To dobra okazja, by zacząć zastanawiać się nad rzucanym na lewo i prawo pojęciem niszowości, krawędziowości i podobnymi. Liczba “milion” się bowiem strasznie zdewaluowała, i niektórym wydaje się, że to mało pod względem sprzedaży komercyjnego produktu. Otóż tak nie jest – i nigdy nie było. Chyba, że ktoś ma rozbuchane ego i bez żadnych podstaw nagle rusza po wynik 5 milionów w tydzień i pod to wszystko planuje, zupełnie rozmijając się z ulicą.
Bo ulicy słuchać trzeba, a najlepiej umiejętnie. Bo gdy przychodzi co do czego, to właśnie na niej lądują potem dzielni komandosi celujący z bazooki do kilkumetrowych mrówek.
cascad