Możliwe, że Level-5 jednak wróci

Jeszcze pod koniec 2020 roku Level-5 zamykało swoje amerykańskie biura. Czasy kiedy studio rozkwitało, wypuszczając hity na PS2 i NDS-a odeszły w przeszłość, a popularność Yo-Kai Watch została widowiskowo roztrwoniona. Liczba ściągnięć MMORPG-a Ni no Kuni: Cross Worlds jednak  wszystko zmienia.

Gra jest tak poularna, że 100 milionów dolarów przychodu wygenerowała w 11 dni. Według raportu Sensor Tower miedzy 10, a 20 czerwca 2021 Ni no Kuni: Cross Worlds było drugą najlepiej zarabiającą grą mobilną na świecie. A w momencie, w którym to piszę, jest dostępna tylko w Azji.

Tyle z kwestii oficjalnych. Na usta ciśnie się odkrywczy komentarz pokroju “Level-5 wraca” – przy takiej dawce tlenu trudno o inną interpretację. Duże sukcesy zawsze oznaczają duże zmiany – jednak przeważnie takie, które nie cieszą hardkorowych fanów danej marki.

***

Level-5 wiele razy próbowało swych sił na Androidzie i iOS (robili np. Fantasy Life Online, czy dziewięć różnych podejść do licencji Yokai Watch), a nowa odsłona Inazuma Eleven ogłoszona w 2016 roku (jeszcze jako IE: Ares, teraz to IE: Great Road) wyjdzie według ostatnich informacji… dopiero w 2023, i jest to produkcja wydawana równocześnie na konsole i telefony. Gdy spojrzy się na ten wycinek ostatnich niepowodzeń firmy, wśród których najwyraźniej i najboleśniej wypadło właśnie nieumiejętne prowadzenie Ni no Kuni, trudno uwierzyć, że akurat dzięki tej marce teraz wszystko się zmienia. Widocznie każda firma, jeżeli tylko próbuje wystarczająco długo, może dorobić się swojego Final Fantasy.

Level-5 boleśnie sparzyło się, latając zbyt blisko słońca. Layton został wypalony, Inazuma straciła sens, a Yo-Kai Watch będące w swym rozkwicienastępcą pokemonowego szału zdechła w swej miałkości napędzanej chęcią jak najszybszego rozrostu franczyzy i mediów dookoła niej. Akihiro Hino miał plan, by jego firma tworzyła nie tylko nowe gry, ale i wielkie licencje. Chciał by wszystko z logo Level-5 miało swoją linię gadżetów, mangę i anime, najlepiej od dnia premiery. Dzisiejszy świat, w którym panuje taka nadprodukcja treści, że w rezultacie nie chce się nam nic konsumować, brutalnie to zweryfikował. Mając to w pamięci, trudno nie pisać o powrocie firmy do dawnej formy (finansowej) z zaciągniętym w głowie hamulcem.

Jestem w tym przypadku sceptyczny. Obawiam się, że zamiast odrodzenia Laytona, kompilacji YKW na nowe sprzęty, rewolucji dark-cloudowej, follow-upa do Rebel Galaxy i ogarnięcia Inazumy (która nawet w Polsce ma mocnych fanów za sprawą anime) dostaniemy co najwyżej Ni no Kuni 3 i resztę projektów robionych starym, taśmowym stylem, w cieniu Cross Worlds. Albo w ogóle całe paliwo zostanie wpompowane w smarturządzenia i mnożenie multimediów, o które nie prosiliśmy.

Wybaczcie surowość; za bardzo bym chciał, żeby im się udało wrócić do quality-gier, wiedząc, że obecny rynek wymusza zupełnie inne ruchy. Nie ukrywam jednak, że piszę te słowa cały czas licząc, że rzeczywistość okaże się zupełnie inna i dopiero teraz Level-5, odrodzone z popiołów, pokaże swe możliwości. Byłoby miło, przecież wszyscy pamiętamy piękno Jeanne d’Arc i chcemy więcej takich tytułów.

cascad