Pragnę zauważyć, że 2021 zapowiada się bardzo dobrze

Pod koniec 2019, 2020 zapowiadał się na kolejny rok w branży – rok, który jak zwykle będzie mieć kilka wielkich premier AAA, ale ogólnie niewiele się różniący od poprzednich. Na pewno nie na taki, który podsumuje 7 lat generacji przed startem kolejnej. Sytuacja pandemiczna tylko to podkreśliła. I tak było, na szczęście – kanapka z pasztetem też jest dobra… Niektórzy twierdzą za to, że dopiero 2021 będzie czasem, w którym kryzys dotknie naszą branżę. Szczerze pisząc, widzę to zupełnie inaczej.

Pierwszy pełen kalendarzowy rok PS5 i Xboksów Series skazany jest na crossgenowość, która nie pozwoli im wybrzmieć, co akurat smuci. Dla graczy jako ogółu, podniecających premier (albo co najmniej ciekawych) będzie pełno. Z perspektywy kogoś, kto czeka tylko na duże marki z rozbuchanymi budżetami, będzie to nieco skromniejszy rok, ale dalej rok z nowym Halo czy prawie Left 4 Dead 3, czyli Back 4 Blood. Ja cieszę się z nadejścia innych rzeczy, które pokrótce wam opiszę, wklejając je w tezę, że w gamingu o żadnym kryzysie nie ma mowy.

Dlaczego 2021 zapowiada się bardzo dobrze? Dlatego:

  • Scott Pilgrim vs The World: The Game wraca w Complete Edition, by znów pokazać jak przytulne potrafią być chodzone bijatyki. Dużo tu klimatu, dobrego pixel artu, muzyki, dobrego co-opa i miodnej mordoklepki – czyli wszystkiego, czego potrzeba.
  • Earth Defense Force 6 nadchodzi i znowu znokautuje. A do tego zachodnia premiera EDF World Brothers (czyli voxel artowego spin offu serii). Dwie części Sił Obrony Ziemi jednego roku? Mam zawał.
  • Gnosia wychodzi po angielsku. Aniołki się posikały z radości gdy to ogłoszono.
  • Pierwszy Nier dostaje remake. Na wszystkich bogów Egiptu i kołyskę Mojżesza – to przecież cud.
  • Sega kombinuje coś z Virtua Fighter. Boję się o nawet o tym pisać, ale w powietrzu czuć zapach zapowiedzi nowej części króla bijatyk.

  • Persona 5 Scramble trafi na Zachód. Po prostu przygryzam wargę gdy o tym myślę.
  • Bravely Default 2 na Switcha, już za chwilę, oh yeah.
  • Returnal, czyli strzelanie specjalnie na PS5 od Housemarque. Brzmi i wygląda bardzo owocaśnie.
  • Remake Prince of Persia: Sands of Time oznacza, że coś się ruszyło w tej licencji i odpowiedni ludzie sobie o niej przypomnieli. To niby tylko zachowawcze badanie gruntu, ale na powrót Księcia czekam jak swego czasu na Beyond Good & Evil 2.
  • Monster Hunter Rise wydrukuje kolejne tony banknotów dla Capcomu i Nintendo. Jak rozbijać bank to na Switchu. Ale przede wszystkim: będzie nowy MonHun!!!
  • Mikami w końcu da upust wizji, która od tak dawna w nim siedzi, bo Ghostwire Tokyo aż kipi szaleństwem tego wybitnego twórcy. Uwielbiam gry tego pana, uważam go za twórcę doskonałych rozwiązań gameplayowych i wierzę, że los pokaże mu szczęśliwą kartę.
  • Gran Turismo 7 ma wyjść i na potrzeby tego wpisu załóżmy, że wcale w to nie wątpię.
  • Hogwart’s Legacy sprawi, że będę mógł zrealizować moją ultimate fantasy o byciu najgorszym uczniem szkoły magii i czarodziejstwa. Wciąż uważam, że to ogromna strata, że gry nie robi Rockstar (jako nakładki na Bully’ego), ale przeżyję.
  • Nie jestem do końca pewny czy jest na co czekać, ale skoro ma wyjść nowe Inazuma Eleven (podtytuł Great Road of Heroes) to jednak serduszko z nostalgii bije mi szybciej.
  • Wiele znaków i leśnych stworów mówi, że No More Heroes 3 trafi w nasze ręce w 2021. I jeszcze dwie pierwsze części trafią na Steam, żeby można było mieć do nich w końcu normalny dostęp po angielsku – o jak przyjemnie!
  • Resident Evil Village ma tak głupi tytuł jak dobrą będzie grą, zapewne najlepszą w całym roku. Liczę na totalny okultystyczny camp z dużą dawką strzelania i mocnych momentów.
  • Shin Megami Tensei V nadejdzie i zrobi to co trzeba, stając się niszowym pączkiem z dziurką. Obrońca poziom całego roku.
  • Nintendo zaliczy trochę dużych rocznic: Zelda będzie mieć 35 lat, Pokemon 25, Donkey Kong 40 (sic), Metroid 35… no chyba coś się z tej okazji wydarzy. A już co najmniej kolejny rok Luigiego! Zapowiada się nam festiwal Nintendo Directów, a to już coś.
  • Platinum Games ma trzy gry w Limbo: Bayonetta 3, Babylon’s Fall i Proejct G.G. (pamiętacie? Takie niszczenie miasta z Kaiju i niby-ultramanem), chyba czas, by w końcu trafiły w nasze ręce.

Mając takie perspektywy patrzę w ten rok z wielką nadzieją. Bo wiem, że przynajmniej drugie tyle gier po prostu się pojawi i mnie zaskoczy. Będzie dobrze.

cascad