Homeworld Deserts of Kharak

ReCado 9 – Nagroda dla nagrody

Kolejna, w miarę regularna, odsłona stałego, wtorkowy cyklu o tym, jak się żyje z grami. Jak to jest mieć gracza w domu, jak ma się grające dzieci. I o wielu innych sprawach. Growych.  Życiowych. Codziennych i niecodziennych. Takich w średnim wieku. 

Sporo głośnych tytułów gier jest nagradzanych jeszcze zanim powstaną. Otrzymują wyróżnienia podbudowane oczekiwaniami, nadzieją i mocno wykalkulowanym rachunkiem ekonomicznym. Ile znaczą takie nagrody dla gier?

Reklama dźwignią nagrody

Patrząc na reklamy głośnych tytułów nieraz trafiamy na duże ilości nagród i wyróżnień im przyznanych. Jedna, są bardziej znane, od razu rzucające się w oczy. Inne, mniejsze, czasami zupełnie nieznane. Jest ich sporo. Dla jednych za grafikę, dla drugich za opowieść, dla innych za oczekiwania. Kiedy te wymierne można jasno określić, wygląd, gameplay czy muzykę, nawet, jeśli nie zgadzam się z wyborem z powodów subiektywnie artystycznych, to nie rozumiem nagród dla gier niewydanych.

Co tak naprawdę nagradzamy w tytule, którego nie ma jeszcze na rynku? Oczekiwania gracza i podbijanie zainteresowania grą? Może tak naprawdę promujemy developera, by szybciej nad grą pracował, bo tylu graczy głosując na dany tytuł dało do zrozumienia, że pieniądze zainwestowane w marketing pewnie się zwrócą? Naprawdę nagradzamy marzenie. Nagradzamy oczekiwania. Nagradzamy też czasami mrzonki. Oczekiwania graczy nieraz bardzo różnią się od wizji twórców.

Nieraz okazuje się, że gra w momencie ukazania się ma na swoim koncie już kilka nagród, czasami kilkadziesiąt, a nawet z kilka setek. Z tego, co powinno naprawdę być wyróżnieniem, znakiem jakości i prawdziwą zachętą do sięgnięcia po dany tytuł, robi się kolejny, nic nie znaczący wpis na liście, który czasami nawet trudno zauważyć. Z tego, co powinno być wyznacznikiem jakości, robi się wyścig na ilość wyróżnień. Konkurencja zmienia się ze znaczącej nagrody na ilość nagród.

Ghost of a Tale

Nagroda nagrodzie nierówna

Nieraz trudno brać mi na poważnie te wszystkie nagrody i wyróżnienia. Mamy choćby The Game Awards czy The Golden Joystick, ale mamy też nagrody Bafta. Jednak razem z nimi i wieloma innymi idą nagrody z poszczególnych portali, stron czy innych kanałów. Czy te nagrody tak naprawdę coś znaczą, czy są jedynie modą. Skoro wszyscy przyznają nagrody, wstydem byłoby nie przyznać swojej, chociażby małego wyróżnienia? I tak na przykład Wiedźmin 3: Dziki Gon  dostał ponad 800 nagród, z czego 250 to tytuł „Gry roku”, a The Last of Us Part II, Grand Theft Auto 5 czy Mass Effect 3 ma także setki nagród na koncie. Czasami zastanawiam  się, czy jest jakaś gra bez nagrody, skoro każdy może sobie ją wręczyć?

Są też nagrody znaczące. Te, które często dotyczą zupełnie innych dziedzin, niż granie. Te, które poruszają wyobraźnię. Które, są znanymi na całym świecie trofeami. Filmowe. Muzyczna. Społeczne. Naukowe. Te, które przez wiele lat pracowały na swoją renomę. Które poruszają ludzi, kulturę i świat. W nagrodach growych nie ma jeszcze tak dużych i znanych wyróżnień. Są rożne, większe i mniejsze, branżowe. Nie ma takiej, którą znają wszyscy na świecie, nieważne czy grają, znają gry czy nie. Pewne i na to przyjdzie jeszcze czas. Na razie memy jeden wielki wyścig bez celu.

Deadfall Adventures

Ilość nie jest jakością

Nagrody dla gier zamiast ogniskować się na tym, co najważniejsze rozmieniają się na drobne. Zamiast stać się wyznacznikiem jakości, stają się wyznacznikiem ilości. Czy ktoś z twórców czy graczy jest w stanie wymienić w ogóle te osiągnięcia bez zaglądania do rozpiski? Skoro nie pamiętamy o jakiejś przyznanej nagrodzie, to czy jest ona w ogóle potrzebna? Czym kierowały się większe gremia krytyków czy głosujących masowo graczy, jestem w stanie zrozumieć. Czym kierowały się gremia redakcyjne w postaci jednej osoby lub grupy redaktorów, także. Zarówno wielkie kolektywy i małe kręgi graczy przyznają danemu tytułowi GOTY, obie nagrody stoją obok siebie na liście. Która jest bardziej znacząca?

Nie przemawiają do mnie nagrody ilościowe, które ewidentnie gubią swój sens i jakość. Ile tych nagród w ogóle nie znamy, ile nagrodzonych gier zapomnieliśmy, a ile nagrodzonych tytułów na wyrost okazało się być rozczarowaniem? Sam pewnie tego nie pamiętam. Dla mnie największą nagrodą, którą możemy przyznać jest to, czy pamiętamy o danym tytule. Czy wiemy, kiedy powstał, jak go obiektywnie oceniliśmy i jak nam się grało. To, czy do niego powróciliśmy, poleciliśmy komuś i nadal dobrze wspominamy. To chyba najlepsze ukoronowanie pracy twórców.

sakora