Oficjalna polska strona Pokemon jest żałosna, ale w piękny sposób

Jestem jednym z tych trzydziestolatków, którzy wpisują co jakiś czas w Google wstydliwe hasła i nie boją się do tego przyznać. Wiecie; hasła pokroju „jak gotować brokuły”, „urząd skarbowy”, „Pokemon”. I przy tym ostatnim się zatrzymajmy. Chciałem wejść na oficjalną stronę o kieszonkowych potworkach. Nawet nie wiecie jak się zdziwiłem gdy algorytm pokazał mi polską wersję witryny.

Pierwsze zdziwienie polegało oczywiście na tym, że Pokemony mają w ogóle oficjalną polską stronę. To przecież wielki dar Nintendo dla narodu polskiego. A ponieważ go nie doceniliśmy to, wciąż nie mamy rodzimej wersji językowej żadnej części Pokemonów

Sednem sprawy jest jednak to, że jedna z największych licencji świata (w sensie tak duża, że nie da się już tego wartościować, z ligi Star Wars i Harry’ego Pottera), którą przecież kochały i kochają polskie dzieciaki, ma nas na oficjalnej stronie oficjalnie gdzieś. Zjadłem wagony chipsów zbierając kapsle z Pokami nie po to, by patrzeć na takie coś. W zasadzie jedyną pożyteczną opcją na Pokemon.com/pl jest możliwość zmiany regionu na inny, cywilizowany. Oraz to, że można się w niej pośmiać, bo po dłuższym namyśle jest absolutnie pocieszna.


***

Kocham bekę i kocham wpadki wielkich firm. Tutaj nie ma jednak mowy o wpadce, a o zwykłej ignorancji i przykrym przegapieniu nas – rynku, który potrzebuje Nintendo jak kwiaty potrzebują wody, słońca i księżyca. Ten wklejony Pikachu obok opisu z translatora jest wręcz obraźliwy. Smutne jest to, że pokazuje się nam Pokemony jako krótki wpis pokroju: jest bajka, jest gra, są zawody i można zbierać karty, to ja spadam, nara. I do tego ten opis animacji: „Animowany serial telewizyjny Pokémon the Series opowiada o przygodach Ash Ketchuma, jego partnera Pikachu, Pokémona i wielu wspaniałych przyjaciół.” To przecież porażka. A opis towarzyszący grom tylko potwierdza, że nie widział go nikt, kto zna język polski: „Na przestrzeni ostatnich 20 lat miliony fanów odkrywały świat Pokémona jako gracze w przygodowej grze wideo Pokémon. Od zaawansowanych gier RPG, po gry z błyskawicznymi układankami, oferta Pokémon nadal zapewnia nowe doświadczenia dla Trenerów różnych systemów Nintendo oraz platform mobilnych„. Pozdrawiam każdego, kto trenuje różne systemy Nintendo – szacun dla was.

Żeby to wszystko nie przepadło w mrokach dziejów (tzn. na wypadek gdyby jednak Pokemon Company zainteresowało się naszymi kresami) zrobiłem zrzut ekranu z całej strony. Dla potomnych:

Komentarz? Trudno mi zrozumieć totalny brak zainteresowania Nintendo naszym rynkiem. Firma i jej marki (jako skrót myślowy traktujemy to, że jedną z nich jest Pokemon) ma przecież świetną pozycję w krajach „cywilizowanych”. Dominuje w USA i Japonii, świetnie radzi sobie we Francji, Angli, Niemczech, Hiszpanii – czemu chcąc się rozwijać pomalutku nie zacznie bratać się w krajami takimi jak nasz? Przecież Polska jest duża, ma dużo graczy, coraz więcej osób stać na rozrywkę, czasy piractwa praktycznie przeminęły itd. Naturalnym ruchem po ustawieniu się w państwach o najwyższej sile nabywczej powinno być oswajanie gospodarek takich jak nasza. Wiem, że nie da się tu specjalnie zarobić, ale nawet działanie na minimalnym zysku byłoby warte tego, by z wizerunkowego punktu widzenia się za nie brać. Zresztą, tu naprawde nie trzeba wiele – trochę marketingu i przetłumaczenie głównych premier, by wystarczyło. Tym bardziej że Zelda, Mario i Pokemony to nie są gry, których translacja wymaga ogromnych nakładów pracy. Jak się do mnie zgłoszą to sam i je przetłumaczę.

Sama wpadka z tą stroną Pokemon tak naprawdę nie jest duża. Przyzwyczailiśmy się. Dla nas (30+) to żaden problem korzystać z dóbr z obcych regionów, w obcych językach. Tylko kiedy to się skończy? Bo wychodzi na to, że szybciej Hollywood zaczął kręcić filmy dla Chin, szybciej amerykańscy twórcy zaczęli cenzorować swoje gry pod rynek komunistycznego, właściwie wrogiego im mocarstwa, niż największe marki zauważyły, że jest taki kraj jak Polska. Kraj, w którym ludziom jest raczej ciężko, ale doceniają dobre rzeczy i potrafią po nie sięgać mimo różnic kulturowych, mimo przeszkód, mimo idiotycznych blokad regionalnych. Kraj osób importujących dobre rzeczy i prawdziwych fanów. Dla nich i dla ich dzieci, bo rośnie już kolejne pokolenie takich maniaków, wypadałoby zrobić jakiś ukłon.

Drogie Nintendo – wciąż was kocham, ale zróbcie coś, bym poczuł, że to nie jest miłość jednostronna. Można zacząć od tłumaczenia stron i rozszerzania pewnych usług na nasz rynek. A stronę Pokemon.com/pl będę miał zawsze w sercu, bo widzę piękno w tym partactwie. Chcąc czy nie – wyszło komicznie i ubawiłem się za każdym razem gdy do niej wracałem.

cascad