Zelda 3, Zelda 4 i Zelda 5 naprawdę istniały

Rozmawiając o serii The Legend of Zelda posługujemy się przede wszystkim jej podtytułami. Ocarina of Time, Wind Waker, Majora’s Mask, Breath of the Wild itd. Przymykając oko na wyjątkowo nieudaną część nazwaną Zelda 2: The Adventure of Link. I chyba po to, by od niej się odciąć Nintendo porzuciło numerowanie kolejnych odsłon… początkowo liczby się jednak obok nich pojawiały.

W prasie z początku lat 90-tych, czyli w miejscu które kształtowało pokolenia graczy, pewne błędy/skróty myślowe nie tylko łatwo przechodziły, ale i rozpowszechniały się na ogromną skalę. Oczywiście w sposób, który nie zawsze był jasno weryfikowany i nie zawsze udawało się pewne kwestie naprostować.

W tych warunkach The Legend of Zelda: A Link to the Past pojawiało się na wielu okładkach jako „Zelda 3”:
Zresztą, nawet Nintendo Power tak ją przedstawiało:
A reklama Zeldy 3 znajdowała się na pudełku amerykańskiego Super Nintendo:
To samo działo się z Link’s Awakening, wrzucanym na strony czasopism jako Zelda 4. Jednak dzięki temu, że sporo osób zorientowało się, że trzecia odsłona cyklu tak naprawdę nie miała numeru 3 w tytule, łączenie LA z 4 odbywało się rzadziej.
Mimo to, błąd-nie-błąd ciągnął aż do generacji Nintendo 64. Jeszcze zanim The Legend of Zelda: Ocarina of Time zyskało przydomek Zelda 64, bywała nazywana po prostu Zeldą 5.
Wersja z 64 dodanym do tytułu przebiła się zdecydowanie najmocniej, ze względu na modę jaką Nintendo wprowadziło na swej konsoli, umieszczając przy wielu grach właśnie ten numer (kontynuowano tradycję takiego nazewnictwa także przy grach na GameBoya Advance, Nintendo DS, Wii czy Wii U).
Historia, jak zwykle w przypadku kultowych tytułów Nintendo jest niezwykła. Nawet tak drobna kwestia, taki szczególik buduje w oczach fanów kolejną warstwę zaangażowania. Zwracanie uwagi na takie błahostki to zresztą kwintesencja bycia fanem… ale też sam materiał źródłowy musi na to pozwalać. A on w przypadku Big N jest przebogaty.

 

cascad