Pograne w styczniu (2020)

…Czyli innymi słowy: W co dobrego graliśmy w styczniu? A konkretniej redaktor doskakujący Pita. Człowiek, z którego gustem zawsze trzeba się liczyć, projektant i producent gier wideo. Tyle wstępu ode mnie, co jakiś czas swoją relację z growego miesiąca będą tu zdawać kolejne osoby.

cascad

Super Crush K.O

Ładna, krótka, powtarzalna gra w bicie, strzelanie i skakanie o estetyce, która wywodząc się z gier mobilnych, bardzo dobrze adaptuje się na konsole oraz PC. To prosta, szybka, powtarzalna (co powtarzam umyślnie!) i pozostawiająca niedosyt produkcja, w sam raz na kilka wieczorów. 

Systemowo jest banalna, ale ja jestem z ludzi, którzy uważają Korrę od Platinum Games za świetną grę, więc mi to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało mi to także w tej grze, bo nie tylko Devil May Cry człowiek żyje. 

***

Hardcore Mecha

Po tak nazwanej grze spodziewałem się wiele. 

Długo czekałem na przyjście tej gry na konsole. Jawiła mi się trochę jako następca Front Mission: Gun Hazard, jako mieszanka gatunkowa, jako remedium na brak Bangai-O i nowych Armored Core. I generalnie, mimo przegadania i estetyki, która dla mnie trochę za bardzo pachnie Gundamem, a za mało SNES-owymi klasykami – to gra się w to bardzo przyjemnie. W zasadzie to prosta gra akcji ze strzelaniem oraz walką wręcz. Zabawne są także różnorodne misje poboczne: skradanie się, ratowanie, czy utrzymywanie pozycji, a customizacja mechów to może nie Armored Core, lecz wciąga.

Każda nietypowa dla głównego nurtu gra akcji to gra do której mam ogromną słabość.  Główną pięta achillesowa to oprawa – w pixel-arcie wróżyłbym większe sukcesy. 

***

Atelier

Atelier jest spoko. To seria jRPG-ów, która bardzo trafiła do mojej kuzynki, lubiącej RPGi-i o rzeczach innych niż wojny ideologiczne, palenie wiosek i polowanie na niedoszłych bogów. Wydanie trylogii na Switcha naprawdę sprawdza się, dzięki możliwości grania w locie. I wcale nie jest tak, że mnie te gry nie interesują bo są “dziewczęce” lub “otaku-like” – ja po prostu nie mam na nie czasu (bo jest tyle świetnych starych i nowych gier i jeżeli ktoś naprawdę czuje, że zarazem kocha gry, ale rocznie są tylko 2-3 dla niego, to niech szuka więcej hobby).
Sam na Atelierach nie znam się za bardzo, ale chętnie kieruję w odpowiednie strony.

***

Psikyo Alpha i Bravo  

Na Nintendo Switch mamy przyjemność gościć dwie kolekcje shmupów od Psikyo. Konsola Nintendo z licznych i oczywistych powodów idealnie pasuje do gatunku – i tylko zacieram dłonie na myśl o kilku klasykach, których wciąż na niej nie ma.

W kolekcji Alpha znajdziemy:

  • STRIKERS 1945
  • STRIKERS 1945 II
  • STRIKERS 1945 III
  • SOIL DIVIDE
  • Dragon Blaze:
  • ZERO GUNNER 2

W kolekcji Bravo znajdziemy:

  • Samurai Aces Episode I
  • GUNBARICH
  • Samurai Aces Episode II
  • Samurai Aces Episode III
  • GUNBIRD
  • GUNBIRD 2

Część gier to w zasadzie konwersje, inne to emulacja z możliwością ustawienia sobie free-play i innych wspomagaczy. Chociaż w emulowanych grach są pewne problemy, to do diabła, jest to kolekcja fantastyczna i zagrozić by jej mogły tylko gry CAVE i kolekcja gatunku od Capcomu. Jasne, dodałbym galerię i wewnętrzne achievementy, ale ja za te gry płaciłem krocie na PSX-ie i DC, a tutaj mam kolekcję, która być może nie przemówi do purystów, mnie natomiast oczarowała. 

Oczywiście – nie są to perfekcyjne wersje, nie posiadają dodatków z edycji konsolowych i nie rozumiejąc gatunku nie masz co do nich podchodzić. Lecz jak niewiele gier idealnie korzystają na hybrydowej naturze konsolki Nintendo. 

***

Final Fantasy Tactics: War of the Lions

Final Fantasy Tactics na PSX-a to jedna z moich ulubionych gier. Gier ważnych dla mnie zarówno jako rozrywka jak i dzieło kultury. Coś co mnie ukształtowało jako człowieka i jako projektanta. 

War of The Lions oferuje nowe, nie tak-brutalne i ciekawe tłumaczenie, parę zmian na lepsze, parę na gorsze i przede wszystkim – wciąż jest Final Fantasy Tactics, czyli tytułem wybitnym, ponadczasowym i niestety, bez następców. 

Za pierwszym razem trzeba go doświadczać w wersji z PlayStation, chociażby ze względu na kultowe kwestie. Kolejne przejścia mogą być jednak różne – i do tego wersja PSP nadaje się bardzo dobrze.  Przy okazji, czy wiecie ile ta gra ma świetnych modów?! 

***

Pillars of Eternity 2

Pamiętam jak dobre 15 lat temu walczyłem na forach internetowych, że zarówno cRPG jak i JRPG są fajne i że w te pierwsze da się grać na konsolach. Potem zrozumiałem, że tam gdzie krzyczą, niekoniecznie słuchają. 

Więc PoE 2 to gra, której brakuje poważnie ciekawego writingu na poziomie Krzysztofa Awelonskiego, ale wygląda ładnie, gra się przyjemnie, ma niebanalny jak na zachodnie RPG setting no i nie uwierzycie – da się w to grać na konsoli! Ale jednak lepiej na pc. 

Przy okazji jej sprzedaż jasno wskazuje, że to trochę dinozaur gier wideo – i nie dziwne, że Baldur’s Gate 3 zapewne pójdzie troszkę inną ścieżką. PoE2 to gra bardzo dobra, wydaje mi się, że prawie tak dobra jak Baldury, tylko nie posiadająca tej odpowiedniej mieszanki bycia w odpowiednim czasie i miejscu, więc pozostaje ją celebrować za to czym jest. A jest zabawą systemem, na naprawdę ładnych tłach.

 

Pita