Children of Morta – recenzja

Niewiele gier indie możemy uznać, za takie które są po prostu inną, równoważną wersją doświadczeń znanych z wysokobudżetowych produkcji. Często brakuje im odpowiedniego rozbudowania, rozmachu, wizji, albo po prostu gameplayu na poziomie. Odpalając Children of Morta wnet zauważymy, że problemy te ominęły tytuł studia Dead Mage. Od oprawy, po lore i sam gameplay – to jeden z najbardziej grywalnych i najfajniejszych action RPG-ów nie tylko tego roku, ale i kilku ostatnich. Pisałem o tym już w swych gorących wrażeniach z grania, teraz czas na pełną recenzję.

Na pierwszy rzut oka CoM to wariacja na temat hack’n’slashy. Przenosimy się do odległej krainy, której strzeże rodzina Bergsonów. Każdy w kim płynie ich krew jest niczym boski czempion. Losem obrońców jest bronić, więc w momencie w którym zły Ou postanawia wprowadzić zepsucie na ich ziemie zawiązują szeregi, by dotrzeć do uwięzionych bóstw i rzucić wyzwanie zagrożeniu, które niszczy wszystko co dobre w tym świecie.
Mimo dość sztampowego zawiązania opowieści, otrzymujemy historię o wyjątkowym uroku. Pojawienie się Ou to pretekst do ruszenia do lochów i walczenia. Fabularnie jednak poznajemy niepokoje i marzenia każdego członka rodziny. Odkrywamy ich sekrety, boimy się o los jeszcze nienarodzonego dziecka, trzymamy kciuki za porywczego chłopaka który rwie się do walki, obserwujemy treningi młodej piromantki… Odnajdujemy też stare dzienniki pełne nostalgii, żalu i radości, które dawno temu odeszły w zapomnienie. Gra zawiera losowo tworzone poziomy, w których możemy znaleźć losowe przedmioty wzmacniające. Zaprojektowana jest jednak tak, że do pokonania bossa na końcu każdego lochu (a nawet na dotarcie do niego) potrzeba wielu prób. Pisząc wprost: grając w Children of Morta trzeba ponieść wiele porażek. Choć zwykle jesteśmy zbyt słabi, by od ręki przechodzić kolejne piętra lochów, nie jest to wada. Dead Mage (studio) zadbało o to, by przy niemal każdym powrocie do domu, po nieudanej próbie zdobycia lochu, czekała na nas nowa scenka z życia Bergsonów. Część z nich jest powiązana z wypełnionymi w międzyczasie questami, inne z tym jakie przedmioty, albo osoby odnajdziemy podczas ekspedycji. Za każdym razem jesteśmy jednak nagrodzeni ciepłym, silnym głosem narratora, który komentuje zastaną sytuację z gracją wielkiego baśniowego ducha. To co dodatkowo motywuje i nakręca to, czas każdego podejścia, które zwykle zamyka się w okolicach 15-20 minut. Dzięki takim dawkom trudno odmówić sobie jeszcze jednej próby.
Dzieci gór

W naszym domu, którego piwnica skrywa portale do zniszczonych zepsuciem krain (prawdziwa kryjówka superbohaterów) możemy także ulepszać nasze statystyki. Element ten wykonano szczególnie ciekawie. Za złoto znalezione w lochach możemy bowiem zwiększać umiejętności wszystkich członków rodziny jednocześnie. Punkty doświadczenia służą do odkrywania ich cech indywidualnych, jednak co któryś poziom, „pakowana” przez nas postać udostępnia część swojego talentu wszystkim bohaterom. Oznacza to, że levelując konkretnego Bergsona sprawimy, że inni będą np. skuteczniej robić uniki, albo szybciej się ruszać. W osobnym menu możemy też zainwestować w bardziej środowiskowe wzmocnienia. Dzięki nim efekty perków będą trwać dłużej, dostaniemy więcej złota za każdą ubitą maszkarę, więcej doświadczenia itd. Każda tego typu mechanika jest wprowadzana do świata gry stopniowo i ani przez chwilę nie czujemy się przytłoczeni nadmiarem menusów, okienek, statystyk. Co najwyżej możemy poczuć, że jesteśmy zbyt słabi na przejście konkretnego lochu czy bossa.

Wtedy jednak okazuje się, że wystarczy podejść do tematu inaczej. Wydobyć nieco waluty na wzmocnienie konkretnej statystyki, albo zmienić postać, która wydaje nam się najlepszą do danego poziomu na zupełnie inną… i odkryć, że jest dużo lepsza. Ogólnie w Children of Morta udało się uniknąć standardowego levelowania i standardowego podziału na klasy, i zabawić się tymi mechanikami. Zaoferowano nam w zamian różnych członków tego samego rodu. Oto kim (i jak) zagramy:

  • John: uśredniony heros korzystający z tarczy, miecza i zsyłanych z niebios ostrzy.
  • Linda: córka Johna o artystycznej duszy. Śmiga między przeciwnikami robiąc masę uników i strzelając z łuku.
  • Kevin: najmłodszy syn Johna, dzięki swym sztyletom zadaje niesamowicie szybkie ciosy, atakuje znienacka i imponuje zwinnością.
  • Mark: najstarszy syn Johna, który oddał się życiu mnicha. Całe życie ćwiczy walkę wręcz, dzięki czemu zadaje potężne obrażenia z bliska i ogłusza wrogów.
  • Lucy: najmłodsza córka Johna, która panuje nad magią ognia. To wielka moc, jednak trudno jej ją jeszcze kontrolować, dlatego musi mieć czas na skupienie podczas ataków.
  • Joey: syn Bena – brata Johna i domowego kowala wzmacniającego nasz oręż. Dzięki jego młotowi i mięśniom można gładko przedrzeć się przez rój oponentów. Nawet swymi unikami zadaje obrażenia.
  • Mary: żona Johna, która nie może jednak stawać do walki ze względu na zaawansowaną ciążę. Jednak to jej gromadka chwyta za oręż i to ona spaja całą rodzinę, więc wypada ją tu wymienić.

Bezsenne noce

Children of Morta to gra, w której obserwujemy jak bohaterowie obdarzają się rodzinną miłością, jak dbają o swój dom, jak pilnują tego, by dobrze wykonywać swe obowiązki. Same podróże do lochów to bardzo dobrze wyważona mieszanka gry akcji z rzutem izometrycznym, pilnowaniem paska życia, przedmiotów i ataków ładowanych co kilka sekund. Podczas przygód czeka na nas tona przedmiotów, które zmienią nasze umiejętności i rodzaje ataków, oraz sal z wyzwaniami po których przejściu znacznie się wzbogacimy. Pikselowa oprawa jest śliczna, muzyka skrojona idealnie, a czucie ruchu każdej postaci wyważone tak, że nie zastanawiamy się w ogóle nad używaniem kolejnych zdolności – po prostu to robimy. Gra miesza intensywność z relaksem przed ekranem, i z możliwością odpalania gry tylko na pół godzinki, żeby ukończyć jakiś loch. Nieważne bowiem czy misja zakończy się sukcesem czy nie, zawsze trochę się wzmocnimy. Z każdej wyprawy przyniesiemy trochę złota i punktów doświadczenia, dzięki którym na kolejną będziemy mogli ruszyć silniejsi. System ten sprawia, że nie czujemy frustracji, na którą cierpi wiele roquelike’ów, które całkowicie resetują nasz status po porażce.
Doceniam CoM przede wszystkim za to jak dobrze jest zaplanowana i wyreżyserowana. Żaden element gry nie jest tutaj dodany na siłę, jest tak długa jak trzeba, ma tyle postaci ile trzeba itd. To produkt pełny i czuć to przez cały czas zabawy. Pierwsze wrażenie: standardowego pikselowego klikacza w losowych lochach znika w chwili, w której poznajemy Bergsonów. Od dawna żadna gra nie wzięła mnie z zaskoczenia równie mocno. Mogę ją tylko polecać bo to nie tylko wybitne rzemiosło, ale i tona czegoś więcej, czegoś co lubimy określać mianem grywalności i klimatu. Takie przygody chce się przeżywać. To bardzo growa gra i to taka, która robi to dobrze. A także taka, którą głupio byłoby przegapić.

 

Ocena: 5/7

O systemie oceniania

Podsumowanie: Children of Morta to mała-duża przyjemność, urocza, dobrze skrojona i zbalansowana, świetny reprezentant gatunku/ów.

 

cascad