Nie zapomnij o Pathologic 2

Studio odpowiedzialne za Pathologic 2, Ice-pick Lodge od dawna bawi się w antytezę cyfrowej zabawy. Uparcie, zdeterminowanie i prawie samobójczo zmierzają w stronę gier, których nie da się do końca odkryć. Bo są trudne, bo popędzają, czas ma w nich prawdziwe znaczenie, nie da się zrobić w nich wszystkiego, za ciężko powtarzać je wiele razy. Bo samo-świadomie są męczące jak diabli.

Bo jak ci mówią, że na coś masz kilka godzin to masz ich zazwyczaj mniej. Bo mają w nosie przyjęte konwencje i to do czego gracz jest przyzwyczajony. Bo okłamują w nich gracza, szczególnie okłamują go opowiadając mu jak w coś się gra.

Wysokim poziomem trudności przykrywają nie ilość zawartości w grze, a jej historie, ukryte wątki i lokacje. Chcą żebyś czuł się jak w cudzym świecie, w którym nie masz przewodnika, a mało kogo z mieszkańców obchodzi co wyciągniesz z tej wycieczki. Autorów to jednak obchodzi. Bo dobra literatura i dobry film czasem zapędza się w konwencję, w których przesiewają sobie odbiorców.  Więc chyba gry też to mogą robić, prawda? 

I am nothing but a bundle of perception  

Najciekawsze słowa jakie usłyszałem o tej grze: “to Deadly Premonition ze świetną oprawą”.  

Pathologic 2 rzuca nas w umierające, zakażone miasto, gdzie dokucza nam głód, choroby oraz przemoc. W zasadzie – chociaż na szczęście nie wiem jak to jest – wydaje się symulacją miasta w zarazie i oblężeniu. Miasta, które zezwierzęca ludzi, które zatruwa ich, które niszczy w nich więzi. Miasta, w którym jednak wciąż jest ludzka dobroć, o ile do niej dotrzemy. A przecież gramy lekarzem, prawda?

Lekarzem który będzie musiał skradać się, kraść, uciekać, mordować, żeby leczyć, ratować, przetrwać. Chce uratować to miasto, przynajmniej na początku. Niekoniecznie uratować je musi.  Czasem wystarczy przeżyć. 

 

Coś tutaj jest nie tak

Miasto było dla mnie bohaterem. Strona techniczna jest jako-taka, służąca po prostu świetnemu stylowi graficznemu. Architektura przykuwa, wymaga nauczenia się jej, żeby wiedzieć którędy warto chodzić, a gdzie lepiej się nie zapuszczać. Grając czujesz się trochę jak w Silent Hill 2, trochę jak w Far Cry 2, trochę jak w Stalkerze.

Jak zawsze w przypadku wschodnioeuropejskiego game designu spotyka się tutaj rozmach wizjonerski z problemami technicznymi. Trzeba uważać na tak wiele rzeczy! Taka masa spraw może nas zabić! Tak wiele osób na nas liczy! Tak wiele kłamstw! A przecież, na chłodno, tutaj się “tylko” chodzi, zbiera przedmioty i czasami walczy.

STALKER, Sea Dogs, Space Rangers, Ringo Ishikawa, czy nawet rosyjskie mody do Mount & Blade, wszystkie są dzikie, trudne, archaiczne i przepięknie wciągają w wykreowane przez siebie światy.  Ten prezentowany przez nie fatalizm połączony ze zwykłą ludzką nadzieją jest słodki. 


Myć czy bieć 

Kolejne ciekawe słowa jakie słyszałam o tej grze, cytując przyjaciela: “Gdyby Gogol żył dziś i był game designerem to stworzyłby Pathologic. Świetna opowieść przesiąknięta folklorem z rosyjskich stepów, połączona z wizualiami i dźwiękiem, które na długo zostają w głowie. Niewybaczalna, ciężka, frustrująca i melancholijna – ale właśnie dlatego stanowi potężne doświadczenie.”

Nie skończyłem tej gry, nie wiem czy mi się to uda bez patcha, który ma dawać możliwość ułatwienia jej sobie. Patcha na który, nie ukrywam, czekam, ponieważ na takich zasadach grałem już w Tension oraz pierwsze Pathologic. W Pathologic 2 nie potrzebuję tych trudnych systemów, żeby zachwycać się tym co zrobiono zachwycająco – dialogami, architekturą, atmosferą. I wiem, że ten brak puryzmu odbierze mi trochę z doświadczenia. Co potwierdzają sami autorzy.

Z poziomu widzenia samego wirtualnego przeżycia – ta gra robi wszystko dokładnie tak jak powinna. Z pozycji rynku – jak widać, bez easy mode, się nie obejdzie. Koszmary innych dobrze ogląda się z fotela. Cieszę się, że przeżyłem Silent Hill 2 i nigdy nie chciałbym być w chociażby odrobinę podobnej sytuacji. Uwielbiam atmosferę upadku miasta w Bloodborne, ale nie ciągnie mnie do takich miejsc. A Pathologic 2 powoduje że ostatnio jem wolniej. 

Coś tutaj jest nie tak. I mi to bardzo odpowiada. 

Pita