O tym jak EA porównuje Loot Boksy do Jajka-Niespodzianki

Trudno pisać o Electronic Arts z perspektywy „gracza zaangażowanego”. Firma jest zwrócona w stronę zupełnie innych odbiorców, lubiących inne rzeczy, zwracających uwagę przede wszystkim na licencje, marki, promocję, udawanie Hollywood. EA ma jednak ogromny wpływ na całą branżę, bo generuje gigantyczne przychody – przede wszystkim dzięki loot boksom (przede wszystkim z FIFY). To jedna z oczywistości, wokół której EA stara się teraz czarować i robić pozytywną narrację. Nie wiem po co, skoro wystarczyło być cicho, albo przynajmniej nie przesadzać.

Przecież nikt już nie atakuje tych mechanik i mikropłatności dopóki nie położą jakiegoś tytułu (vide Shadow of War). Mamy to przerobione z każdej strony, niektórzy się do tego przyzwyczaili, inni uznali za zło koniecznie, jeszcze inni po prostu za zło. Hiperwentylujący się lanczami na mieście ultrakapitaliści po prostu twierdzą, że „skoro ludzie płacą to, jest to ok”. I okej, każdy zna zdanie każdej ze stron, można się rozejść. Loot Boksy z gier nie uciekły, nie ma po co do tego wracać… a jednak gdy przedstawiciele Electronic Arts porównują je do jajka-niespodzianki przed rządem Wielkiej Brytanii (konkretnie przed komitetem do spraw cyfryzacji) to wypada ponownie zabrać głos.

***

It is important to look at this. If you go to (…) a store that sells a lot of toys and you do a search for surprise toys, you will find that this is something people enjoy. They enjoy surprises. It is something that has been part of toys for years, whether it is Kinder eggs or Hatchimals or LOL Surprise!

Według Electronic Arts Loot Boksy przypominają rynek zabawek-niespodzianek, na którym dziecko dopóki nie otworzy pudełka, nie wie co znajdzie w środku. Według EA otwieranie cyfrowych paczek daje odbiorcy dużo przyjemności, która jest porównywalna do zaglądania do wnętrza jajka-niespodzianki.

Loot Boksy są „etyczne i zabawne”. Tak powiedział Kerry Hopkins z EA. Oczywiście nie mógł inaczej, bo to jego praca – nie wyżywajmy się na nim, walczy o swój sztandar.

Cały temat wziął się z tego, że w oczach Unii Europejskiej niebawem Loot Boksy mogą zostać uznane za hazard (w Belgii już zablokowano kupowanie paczek do FIFY), trzeba zatem ocieplać ich wizerunek zawczasu i wypracować pewne mechanizmy i udogodnienia, dzięki którym w przyszłości ta rozmowa nie będzie wracać do organów państwowych, które mogą po prostu ich zakazać. Korporacje boją się o swoje wirtualne skórki.

***

Przyznam się, że w życiu otworzyłem kilka takich paczek. Grałem w Overwatcha i dość szybko zdobywałem poziomy, więc miałem co otwierać. Czy cieszyłem się gdy wpadało coś co mi się podoba? Tak. Czy byłem zirytowany gdy dostawałem większy crap niż ustawa przewiduje? Tak.

Otworzyłem też w życiu o wiele więcej jajek z niespodzianką i nigdy nie czułem irytacji, zażenowania, albo uczucia wyrzuconych (przez rodziców) pieniędzy w błoto. Cieszyłem się za każdym razem. Nie brzmi to jak coś co znamy z branży gier, hm?

Zmierzam nie tylko do tego, że porównanie użyte przez EA jest dość niefortunne, ale i zabawy w tym nie ma ani trochę. Loot Boksy to tylko wrzucanie kasy w grę, w którą bez konkretnych przedmiotów nie będziemy lepsi. Albo nasze postaci nie będą wyglądać tak jak chcemy. To co się dzieje w trybie FUT w FIFIE, w którym nie da się „normalnie” złożyć fajnej drużyny i trzeba sięgać do portfela, by grać z bogatszymi graczami (posiadającymi atak Ronaldo-gruby Ronaldo), to abominacja całej idei dobrej zabawy w cyfrowym świecie. Przecież to tu mieliśmy być wszyscy równi, a nie znowu dawać bogatszym kolejną przewagę.

***

Jeżeli faktycznie Loot Boksy są etyczne to niech istnieją w grach. Niech w nich siedzą i dadzą możliwość kupienia losu na loterii. Tak jak na każdej loterii niech istnieje zatem możliwość kupienia konkretnego przedmiotu ad hoc, bez ryzyka czy się wylosuje czy nie. Niech EA ma odwagę wycenić zakup konkretnych piłkarzy w swojej grze, zamiast zrzucać wszystko na to jak „trudno” ich wylosować, skoro żadnej maszyny losującej nie ma – jest tylko algorytm. Gdyby jednak wydało się ile konkretnie kosztuje wykupienie jedenastki marzeń to cały czar FIFY by nagle padł. Ludzie chwyciliby się za głowę, strzepnęli Cheetosy z koszulki i poszli do kuchni po budyń na uspokojenie.

Piszę o EA, bo (ponownie) przy nich wychodzi ten temat. Tyczy się to jednak każdej firmy, która romansuje z tą mechaniką. Skoro jesteście tak transparentni i otwarci, to dajcie ludziom kupić konkretną rzecz, zamiast wręczyć kupon, na którym jest 1/1000 szansy, że ją wylosują. Każda gra posiadająca sklep z loot boksami powinna mieć sklep z każdym przedmiotem, który może z nich wypaść. Tylko wtedy odczepię się od tego tematu, a każdy będzie mógł sam ocenić czy jest zadowolony z tego co mu wypadnie. Czy faktycznie czuje się jakbym miał znowu osiem lat, jadł czekoladowe jajeczko, otwierał nową zabawkę z plastikowego żółtka i biegł do taty pokazać co tym razem mu się trafiło. Jeżeli jakiś Loot Box zaoferuje takie uczcuie to faktycznie, mogę za to płacić i stwierdzić, że każda firma która je oferuje to super partia. Powodzenia.

 

cascad