Turok znowu zapoluje na platformie Nintendo

Ci nieliczni z was, którzy byli na tyle majętni (lub szaleni) by zakupić N64 w czasach „świetności” systemu, zapewne mieli do czynienia z przygodami Indianina walczącego z dinozaurami. Turok, jak też jego druga cześć, stanowił jedną z przyczyn zazdrości u tych, którzy mieli na chacie tylko szaraka (no chyba, że mieli PC). Był to też tytuł, który wraz z innymi pierwszoosobowymi strzelankami pokazywał, że N64 to nie tylko radosne gry z wąsaczem.

Jakiś czas temu pierwsze dwie (i najcieplej zapamiętane) części doczekały się remastera na PC. Takowy później powędrował też na Xbox One. Teraz z kolei, oba tytuły mają wylądować na Switchu. Pierwszy już 18-tego marca. Drugi na razie nie ma daty wydania. Będzie to okazja by spojrzeć w udoskonaloną technicznie przeszłość i przypomnieć sobie jak to było strzelać do jurajskich gadów. Lub też jak to było wywiercać dziury w głowie kosmicznym najeźdźcom. Trailery do obu części poniżej:

Pytaniem pozostaje jakość portu. I nie chodzi mi tu o aspekt czysto graficzny, z tym Switch raczej sobie poradzi. Bardziej zastanawia mnie czy doczekamy się sterowania wspartego o czujnik ruchu. Gałki Joy-Conów nie należą do najbardziej przyjaznych w celowaniu. Choć gra na oryginalnej konsoli nie sprawiała specjalnych problemów, tak tutaj może być mały zgrzyt. Niestety, patrząc na to jak zazwyczaj wygląda ta kwestia w portach z innych sprzętów, nie byłbym za dużym optymistą.

Niemniej, zobaczenie Turoka ponownie na sprzęcie Nintendo generuje już teraz potężne ilości  nostalgicznej radości. Ciekaw jestem tylko reakcji graczy, którzy nie mieli okazji poznać tych produkcji. Nie ma co ukrywać, że Turok ma wszystkie wady i zalety strzelanek z drugiej połowy lat 90-tych. Ale właśnie dlatego Turok będzie teraz tak dobrze smakował.

shadovski