Microsoft chce zaatakować dwoma nowymi Xboksami i robi to dobrze

Microsoft na trzy próby startu konsol dwa razy mocno się pomylił. Nie jest to dobra statystyka, ale niebawem mogą ją poprawić w sprytny sposób. Wystarczy, że wypuszczą dwa sprzęty nowej generacji naraz i już się zrobi 3:3. I taki jest chyba plan…


Okazuje się, że projekt Xbox Scarlett to dwie strony tej samej monety. Microsoft ma bowiem w planach blisko siebie (równocześnie?) wypuścić nowego Xboksa z tradycyjną architekturą i dużo tańszy odpowiednik przystosowany tylko do streamowania na niego gier. Do ich wsparcia poza chmurą Microsoft Azure będzie użyta także nowa infrastruktura sieciowa Scarlett Cloud. Rozwiązanie wydaje się przemyślane i zapowiada skuteczny atak na pozycję Sony. Gracze nie tylko dostaną wybór (w czym jedna z wersji będzie dużo tańsza), ale i Scarlett ma ukazać się przed PS5.


Metody, które działają

Wracają zatem dobre rozwiązania z czasów jedynego sukcesu Microsoftu na rynku hardware – Xboksa 360. On także miał wersję tradycyjną (Core) i wyposażoną w dysk twardy (Pro), które pozwoliły na sprzedaż konsol w dobrej cenie, na kilka miesięcy przed premierą bardzo drogiego PS3. Uzyskana w ten sposób przewaga została stracona dopiero pod koniec generacji, gdy staliśmy u progu kolejnej. Dodatkowo, dzięki XS przeprowadzone zostaną skuteczne testy pokazujące ile osób faktycznie jest gotowych do przesiadki na konsole działające tylko z dostępem do Internetu. O tego typu testach zapomniano podczas pierwszych pokazów Xboksa One co skończyło się wizerunkową porażką konsoli. Wtedy jednak nie było alternatywy.

Pomysł ten napawa optymizmem przede wszystkim dlatego, że wojna cenowa zawsze wychodzi na dobre konsumentom. Nie przesadzałbym jednak aż tak z „taniością” tego rozwiązania. Zakładając nawet, że kupimy next-gena do streamwania gier za około 1000 złotych, to przecież potrzebować będziemy jeszcze abonamentów. Będzie Xbox Live Gold, zapewne nowy Game Pass i zostaniemy skazani na ceny nowych gier w sklepie Microsoftu. Dalej jednak możemy rozpocząć nową generację taniej niż kiedykolwiek. A jeżeli mamy to szczęście, że jesteśmy już podłączeni do stałego łącza szybszego niż 30 mb/s (strzelam, że tyle trzeba będzie mieć, by bezproblemowo korzystać z urządzenia) to czemu, by tego nie spróbować?

Najważniejsze jest to, że mocne przejście w dystrybucję internetową nie będzie oznaczać odpuszczenia tradycyjnego sprzętu. Xbox z napędem, pozwalający rozbudowywać swą fizyczną kolekcję gier powinien zresztą mieć też funkcję streamowania – zatem wybierając go dostaniemy dostęp do dwóch sprzętów w jednym. Ciekawe jak na te rewelacje zareaguje Sony, które od 2014 roku eksperymentuje i usprawnia PlayStation Now. Wszyscy zakładamy przecież, że Microsoft posiada lepszą infrastrukturę i większe zasoby, ale to Japończycy mają już działającą usługę. Możliwe zatem, że przygotowanie kontroferty, w której poza PS5 pokażą także PS5 Lite przystosowane tylko do streamingu będzie dla nich łatwiejsze niż się to wydaje…

Obie firmy powinny pokazać swoją wizję nowej generacji w 2020 roku. Jesteśmy zatem u progu wielkich zmian, tym razem takich, które powinny zadowolić wszystkich.

 

cascad

źródło