PS4 – maszyna do serii Yakuza

Zapowiadając wydanie remasterów 3, 4 i 5 części serii Yakuza Sega zasłużyła sobie na order uśmiechu i odpuszczenie wszystkich błędów z przeszłości. Wszystkich.

Według informacji podanych w tygodniku Famitsu, Yakuza 3 przeskoczy na PS4 już 8 sierpnia. Będzie to praktycznie ta sama gra co na PS3, tylko podciągnieta pod Full HD i działająca w 60 klatkach animacji. Koszt nowego wydania to 3990 jenów, czyli około 35 dolarów.

Te same warunki tyczą się także ponownych wydań Yakuzy 4 (premiera jesienią 2018) i Yakuzy 5 (premiera wiosną 2019). Nie potwierdzono jeszcze przeniesienia tych tytułów na rynki anglojęzyczne, jednak ich translacja jest już zrobiona, więc nie spodziewam się, by taki kąsek ominął nasze europejskie góry i doliny.

Jak Smok

Fanów nie trzeba będzie zachęcać do tego, by znowu zanurzyli się w tej wielkiej gangsterskiej epopei – najwięcej zyskają jednak te osoby, które wciąż zbierają się do spróbowania Yakuzy. Nawet pomimo tego co pisałem o kolejności w jakiej można ogrywać serię, bardzo dużo może jej dać to, że wszystkie jej odsłony pojawią się na jednym sprzęcie. PS4 staje się tym samym maszyną do grania w Yakuzę. Tak dobrej wiadomości trudno się było spodziewać jeszcze pięć lat temu kiedy PS4 i XOne debiutowały się na rynku, nieśmiało sprawdzając czy ludzie mają jeszcze ochotę na nowe konsole stacjonarne, nie wspominając już o jakimkolwiek zainteresowaniu japońskimi grami. A teraz? Teraz mega niszowa saga, która opowiada romantyczną historię typów w garniturach, którzy nawalają się między sobą na ulicy zmienia się w największą serię na najpopularniejszej obecnie konsoli świata. To jest bardziej niż spoko.
Nie ma drugiej takiej marki, ciągnącej równie długo spójną historię. Siedem części Yakuzy to siedem ogromnych epizodów życia jednej postaci – Kiryu Kazumy. Żaden cyfrowy bohater w historii nie doczekał się podobnej ekspozycji, a już na pewno nie kiedy pod uwagę weźmiemy to ile zawartości i treści liczy każda odsłona Yakuzy. To czym miało być Shenmue nagle, jakby pod radarem stało się Yakuzą. Trochę dziwne, że przechodzi się koło tego faktu tak lekko i zamiast traktować to za gigantyczny atut tyle osób zasłania się „nieprzystępnością fabuły”, by nie sięgnąć po którąś Yakuzę. Tymczasem wydaje mi się, że to właśnie powód, dla którego trzeba poznać choć trochę opowieści o Kiryu. Żadna inna postać w świecie gier nie przeżyła aż tylu przygód, nie skopała tylu tyłków, nie wypiła tylu drinków i nie ma równie złotego serca… a wy tak po prostu to sobie odpuszczacie bo jakiś dialog nie jest czytany, a loading za długi?

Grajcie w Yakuzę.

 

cascad